Niecodzienne zdarzenie miało miejsce w Henrykowie koło Ornety (woj. warmińsko-mazurskie). 36-letni gospodarz przeżył niemałe zaskoczenie, gdy odkrył, że w budzie jego psa Morusa nie schronił się czworonożny domownik, lecz… dziki wilk. Sprawa natychmiast wzbudziła zainteresowanie mieszkańców i ekspertów, którzy próbują wyjaśnić, dlaczego zwierzę zbliżyło się do ludzkich zabudowań.
Zaskakujące odkrycie na podwórku
Pan Wojciech, zaniepokojony szczekaniem psów, postanowił sprawdzić, co się dzieje. Gdy podszedł do budy Morusa, zauważył w niej nietypowego lokatora.
– Rano psy głośno ujadały. Wyszedłem na podwórko i zobaczyłem, że w budzie Morusa nie ma psa, tylko jakieś siwe zwierzę. Na początku pomyślałem, że to jakiś duży, wychudzony kundel, ale szybko zorientowałem się, że to wilk – relacjonuje rolnik dla reportera gazety Fakt. – Przestraszyłem się, że mógł pożreć mojego psa! Na szczęście Morus po chwili wybiegł z innej budy, w której się ukrył.
Rolnik natychmiast wezwał straż miejską, która przyjechała na miejsce i odłowiła zwierzę.
– Wilk nie poddał się łatwo, stawiał opór, ale udało się go schwytać i przewieźć w klatce do weterynarza. Był wyliniały, bez sierści, przygarbiony, dużo większy od psa. Najprawdopodobniej przyszedł się ogrzać – dodaje pan Wojciech w rozmowie z gazetą Fakt.
Po dokładnej dezynfekcji budy Morus bez wahania wrócił do swojego miejsca.
Co skłoniło wilka do szukania schronienia?
Według ekspertów zachowanie wilka może wskazywać na jego chorobę lub osłabienie.
– Wilki to dzikie zwierzęta, które naturalnie unikają kontaktu z człowiekiem. Jeśli któryś z nich zbliża się do ludzkich siedzib, może to świadczyć o jego problemach zdrowotnych, takich jak świerzbowiec. To groźna choroba pasożytnicza, która prowadzi do utraty sierści i osłabienia organizmu, co może sprawiać, że zwierzęta szukają ciepłych schronień – wyjaśnia biolog specjalizujący się w badaniu wilków.
Strażnicy miejscy, którzy odłowili zwierzę, potwierdzili, że był to wilk, który prawdopodobnie odłączył się od swojego stada.
Wilki coraz bliżej ludzi – czy to powód do obaw?
Incydent w Henrykowie wpisuje się w rosnącą liczbę zgłoszeń dotyczących wilków pojawiających się w pobliżu ludzkich osiedli. W sieci nie brakuje głosów, że populacja tych drapieżników rośnie, a ich obecność w lasach jest coraz bardziej odczuwalna.
– Wilków jest tyle, że w lesie nie mają już wystarczająco dużo miejsca – twierdzą niektórzy mieszkańcy.
Eksperci jednak uspokajają, że wzrost liczby wilków w Polsce nie oznacza automatycznie zagrożenia dla ludzi.
– Wilki są niezwykle płochliwe i nie atakują ludzi, chyba że są chore lub skrajnie zdesperowane. Wzrost ich liczebności wynika z ochrony gatunkowej oraz poprawy warunków środowiskowych. Kluczowe jest jednak monitorowanie ich populacji i podejmowanie odpowiednich działań w przypadku sytuacji takich jak ta – dodaje specjalista od dzikiej przyrody.
Obecnie wilk z Henrykowa przebywa pod obserwacją weterynarzy, którzy oceniają jego stan zdrowia i podejmą decyzję o dalszym postępowaniu. Mieszkańcy regionu mogą odetchnąć z ulgą, ale przypadek ten pokazuje, jak ważne jest zachowanie ostrożności wobec dzikich zwierząt.
źródło: Fakt
Niech ci eksperci pójdą sami do lasu i pokażą na własnym przykładzie że wilki są niegroźne