To może dotknąć każdego. Mimo że wydaje się absurdalne. Dajmy na to – pies sąsiada szczeka codziennie od godziny 5 nad ranem, a dodatkowo sąsiad wyciąga wtedy głośną kosiarkę. Jesteśmy sfrustrowani. Zgłaszamy sprawę do organów ścigania. Twierdzimy, że sąsiad jest złośliwy i robi to celowo. Organa ścigania sprawę umarzają. Czy to koniec naszych problemów? A skąd! Może okazać się, że to dopiero początek.
Ten problem może też dotknąć „potyczki” z majstrem, którego pozwaliśmy za źle przeprowadzony remont, lekarza, któremu zarzucaliśmy błąd w sztuce lekarskiej i wielu, wielu innych przypadków, kiedy sąd oddalił nasze powództwo.
Albo temat mobbingu w pracy, który – nawiasem mówiąc – bardzo trudno udowodnić. Składamy stosowne zawiadomienie. Czasami sprawa trafia do sądu. Sąd uznaje, że mobbingu nie było. Wydawałoby się, że na tym się kończy. Otóż może, ale nie musi…
Podobna historia, którą przytaczamy poniżej dotknęła kilku pracownic jednej ze szkół na Warmii i Mazurach, które zarzuciły dyrektorce placówki mobbing. Opowiadały, że były w różny sposób poniżane, zastraszane, szykanowane i ośmieszane.
Poszły ze swoim problemem do sądu. Sprawę o mobbing w sądzie przegrały. Nie odwoływały się, bo jak mówią – „nie chciały kopać się z koniem”. Chciały zapomnieć o sprawie… Natomiast nie zapomniała dyrektorka. Przypomniała o niej w pozwie… Chciała przeprosin w mediach, na stronach internetowych a nawet na sesji miejscowej rady. Wystąpiła też o łącznie 170 tys. złotych (sic!) zadośćuczynienia od kilkunastu osób.
Uzasadniała, że zostało naruszone jej dobre imię i godność, a same zarzuty były fałszywe. Bazowała na tym, że w wyroku ją uniewinniającym, zarzuty o mobbing nie potwierdziły się. Postanowiła więc to wykorzystać.
I tu pojawia się problem… Czy jeśli obywatel – w tym przypadku wspomniane nauczycielki – skorzysta ze swojego prawa do sądu, to może, poza kosztami procesu, ponieść inną karę, w innym wytoczonym mu procesie? Innymi słowy – czy jeżeli obywatel skorzysta z drogi prawnej nieskutecznie, to może ponieść dotkliwe konsekwencje takiego działania?
Brzmi absurdalnie. Bo w tym momencie mamy do czynienia z sytuacją, w której z roli powoda broniącego swych praw – nie zawsze mając świadomość, czy zarzuty są słuszne – stajemy się pozwanymi.
– Naszym zdaniem powództwo pani dyrektor jest bezzasadne, bo nasze klientki skorzystały ze znanych im środków prawnych, w ramach porządku prawnego. Nie miały wiedzy prawnej, czy to co w potocznym (czyli także ich) rozumieniu jest mobbingiem, stanowi także mobbing określony w art. 94 kodeksu pracy – mówi mecenas Lech Obara, pełnomocnik pozwanych nauczycielek.
Tymczasem ustawodawca, by zapobiec masowym powództwom o ochronę naruszonych dóbr osobistych w związku z niezasadnym lub nieudowodnionym zarzutem, wprowadził warunek bezprawności naruszania dóbr osobistych.
W orzecznictwie do okoliczności wyłączających bezprawność naruszenia dóbr osobistych zalicza się m.in. działanie w ramach porządku prawnego, czyli działanie dozwolone przez obowiązujące przepisy prawa.
Potwierdza to również w/w orzecznictwo wskazując, że:
„Nie stanowią karalnego zniesławienia w rozumieniu art. 255 k.k. oraz bezprawnego działania w rozumieniu art. 24 § 1 k.c. oświadczenia składane w sprawach karnych i cywilnych na uzasadnienie roszczenia skargi – względnie na uzasadnienie obrony, jeżeli wynikają one z uprawnień działającego, a więc gdy przedmiotowo zdolne są służyć obronie prawa osoby działającej i gdy podmiotowo podyktowane są wolą działającego – wystąpienia w obronie swego prawa.” (Wyrok SN z 3.05.1968 r., II CR 163/68, Biul.SN 1968, nr 11-12, poz. 207.)
Dodajmy też, że niezależnie od wyniku wszczętego postępowania. Cywilnego czy karnego.
Należy przy tym podkreślić, że dyrektor szkoły jest osobą publiczną i powinien liczyć się za słowami krytyki. Także tej nieuzasadnionej.
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu w wyroku z dnia 22 czerwca 2010r. Kurłowicz przeciwko Polsce (skarga nr 41029/06) nie pozostawił żadnych wątpliwości, że krytyka odnosząca się do dyrektora lokalnej szkoły, który z uwagi na to, że szkoła finansowana jest ze środków publicznych, powinien być traktowany także jako osoba publiczna i akceptować poszerzone standardy dopuszczalnej krytyki jego działań. Z kolei Sąd Okręgowy w Gdańsku w wyroku z dnia 26 stycznia 2015r., sygn. akt XV C 474/14, w sprawie z powództwa dyrektora szkoły gminnej o naruszenie dóbr osobistych podkreślił, że
„W demokratycznym państwie prawa nie może być więc sytuacji, ze działalność niektórych osób sprawujących funkcje publiczne, jest wyłączona spod krytyki. Krytyka ta może powodować zachwianie a nawet upadek autorytetu niezbędnego do sprawowania funkcji, lecz sprawia, że ostatecznie autorytet osób sprawujących funkcje publiczne nie będzie tylko autorytetem formalnym, lecz znajdzie swe oparcie w rzeczywiście nieskazitelnej postawie”.
źródło: Kancelaria Radców Prawnych i Adwokatów „Lech Obara i Współpracownicy”
To nie tak – to nie jest kara dla nauczycielek. Nauczycielki mają pełne prawo czuć się mobbowane i sądzić dyrektorkę. Podobnie dyrektorka, ma pełne prawo czuć się zaszczuta przez grupę osób i te osoby postawić przed sądem. Kwestia dowodów – wydaje się że mocniejsze ma dyrektorka bo jest wyrok sądu mówiący o tym, że mobbingu nie było. Nic nie stało na przeszkodzie żeby nauczycielki lepiej przygotowały się do pierwszego procesu, zebrały mocne dowody i go wygrały.
Słaby sędzia był. Bo mógł wydać wyrok, który by rozstrzygnął również sprawę dobrego imienia dyrektorki. Mógł wydać wyrok: mobbingu nie było, powódki mają przeprosić. Albo mobingu nie było, ale nie było też naruszenia dobrego imienia. No, ale teraz inny (lub ten sam) sędzia będzie jeszcze raz rozpatrywał tą samą sprawę. A zaległości w innych sprawach będą rosnąć…