Do olsztyńskich przedszkoli dotarł niż demograficzny – podaje Gazeta Wyborcza. Ratusz uspokaja, że zwolnień nie będzie. Tymczasem nauczyciele dostają wypowiedzenia.
Niż demograficzny w przedszkolach
Przez wiele lat zapisanie dziecka do przedszkola miejskiego wymagało od rodziców nie lada gimnastyki. Miejsc było zbyt mało, więc wiele osób korzystało z niepublicznych lub prywatnych placówek, opiekunek albo pomocy rodziny. Teraz jednak sytuacja się zmieniła. Olsztyński ratusz od trzech lat notuje spadek liczby zapisów do przedszkoli miejskich oraz niepublicznych (również dotowanych przez gminę). W połowie kwietnia zakończyła się rekrutacja na rok szkolny 2024/2025 – zapisano prawie 90 dzieci mniej niż rok temu.
Mniej dzieci w przedszkolach
– W pierwszym naborze uczestniczyło 1017 kandydatów. Natomiast liczba wolnych miejsc w przedszkolach miejskich i przedszkolach niepublicznych, wyłonionych w otwartych konkursach ofert, wynosiła 1555 – powiedział „Wyborczej Olsztyn” Patryk Pulikowski, rzecznik Urzędu Miasta w Olsztynie.
Do postępowania rekrutacyjnego ostatecznie zakwalifikowało się 946 dzieci w wieku od 3 do 6 lat.
– Po potwierdzeniu woli przez rodziców zostało przyjętych ostatecznie 904 dzieci. Z tego 701 do przedszkoli prowadzonych przez samorząd Olsztyna i 203 do przedszkoli niepublicznych. Pozostali rodzice nie potwierdzili woli uczęszczania dziecka do przedszkola, do którego zostało ono zakwalifikowane – wylicza rzecznik urzędu.
Likwidacja czterech oddziałów przedszkolnych
W związku z tym ratusz zadecydował o likwidacji czterech oddziałów (95 miejsc w czterech z 27 przedszkoli miejskich): w Przedszkolu Miejskim nr 6 im. Jeana de La Fontaine’a przy ulicy Pieniężnego, Przedszkolu Miejskim nr 17 przy ulicy Pstrowskiego, Przedszkolu Miejskim nr 37 przy ulicy Pana Tadeusza oraz Przedszkolu Miejskim nr 38 przy ulicy Żołnierskiej.
– Pozostało jeszcze 556 wolnych miejsc: 236 w przedszkolach prowadzonych przez miasto Olsztyn i 320 w przedszkolach niepublicznych – powiedział Patryk Pulikowski.
Nauczyciele boją się utraty pracy
Te informacje wzbudziły niepokój nauczycieli wychowania przedszkolnego i pomocy nauczycieli.
– Gdy dotarły do nas te informacje, zaczęłyśmy poważnie obawiać się o pracę. Liczyłyśmy jednak, że miasto się wstrzyma z ostateczną decyzją do czasu rekrutacji uzupełniającej, ale jak widać postanowiono inaczej. Niektóre koleżanki od razu zaczęły się rozglądać za nową pracą. Rozsyłały CV do prywatnych przedszkoli i szkół. W naszym środowisku mówi się, że jeśli ta dodatkowa rekrutacja pójdzie słabo, to zostaną zlikwidowane kolejne oddziały – powiedziała anonimowo jedna z nauczycielek z przedszkola, w którym zlikwidowano jeden oddział.
Ratusz nie planuje zwolnień nauczycieli
Olsztyński magistrat zapewnia, że nie planuje redukcji etatów. Zamierza wykorzystać wszystkich pracowników i mówi o trudnościach ze znalezieniem osób chętnych do pracy w miejskich placówkach.
– Zwolnienia w miejskich przedszkolach nie są planowane. Bez wątpienia jako samorząd musimy wypracować takie rozwiązania, które pozwolą na sprawne i efektywne funkcjonowanie przedszkoli bez konieczności redukcji etatów – powiedział rzecznik olsztyńskiego ratusza.
Prezes ZNP nie wierzy zapewnieniom ratusza
– W tym tygodniu dostałem informację od dyrektorów, że będą zwalniać ludzi. Na razie wiem o likwidacji dwóch etatów nauczycielskich w przedszkolu nr 6. W przedszkolu nr 17 prawdopodobnie tylko jedna osoba będzie zwolniona, bo pani dyrektor udało się tak poukładać godziny, by ocalić jedno miejsce. Pomoc przedszkolna również będzie zwalniana. Cała redukcja jest związana z ograniczeniem liczby grup, czyli na polecenie miasta – powiedział „Wyborczej Olsztyn” Tomasz Branicki, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w Olsztynie.
Potwierdza to jedna z pracownic przedszkola, która nie ukrywa, że nie spodziewała się takiego obrotu sprawy.
– Myślałyśmy, że niż demograficzny zmusi miasto do wycofania się z dofinansowania przedszkoli niepublicznych. Wówczas część dzieci wróciłaby do miejskich placówek. Tak się jednak nie stało. Naszym zdaniem taka polityka jest ratuszowi na rękę, bo zrzuca z niego część kosztów. Uważamy, że to może w którymś momencie doprowadzić do likwidacji części miejskich placówek – powiedziała.
Można się było przygotować?
Dane Głównego Urzędu Statystycznego są nieubłagane: w Olsztynie w 2018 roku urodziło się 4918 dzieci, w 2023 roku – już tylko 3894.
Prezes Branicki uważa, że dane te są powszechnie znane i władze miały czas, aby się do zmian przygotować i wprowadzić rozwiązania inne niż redukcja etatów.
– Chodzi na przykład o dostosowanie rejonizacji pod zapotrzebowanie – powiedział.
Zauważył również, że problem rozwiązałoby zmniejszenie grup, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że coraz więcej trafiających dzieci ma szczególne potrzeby, na przykład w spektrum autyzmu, choć nie wszystkie są zdiagnozowane, natomiast praca nauczyciela obecnie wymaga znacznie więcej niż kiedyś i pomoc jest niezbędna.
Przedszkola na nowych osiedlach
Prezes Branicki zauważa także, że większość miejskich przedszkoli jest zlokalizowana w starych częściach miasta, a najwięcej dzieci jest tam, gdzie budowane są nowe osiedla. Postuluje zobowiązanie deweloperów do budowy przedszkoli na nowych osiedlach. Przedszkola prywatne nie mają problemu z naborem. Potwierdza to przedszkole „Patryk” (dziewięć placówek, między innymi na osiedlu Generałów i Zielonej Górce), chociaż wszystko zależy od konkretnej placówki.
Dorota Wojciechowska, właścicielka przedszkola „Urwis” (pomiędzy Nagórkami a Jarotami), przyznaje, że musiała zmniejszyć liczbę oddziałów z pięciu do czterech, ale za to prowadzi też żłobek. Natomiast zaznacza, że sytuację reguluje rynek.
– Zazwyczaj przedszkola prywatne mają lepszą ofertę i są bardziej elastyczne niż miejskie, ale za to miejskie są tańsze. Na końcu jest zawsze rodzic, który decyduje, czy woli dopłacić, czy zaoszczędzić – powiedziała.
Zaznaczyła również, że lokalizacja w wyborze przedszkola odgrywa bardzo istotną rolę.
– Przedszkola miejskie, które działają od dekad, znajdują w starszych dzielnicach miasta. W przypadku Olsztyna będzie to między innymi Zatorze i Śródmieście. Miejskie placówki na nowych osiedlach to rzadkość, a to właśnie tam jest największe obłożenie i największe prawdopodobieństwo, że przedszkole przetrwa. My – jak już wspomniałam – musieliśmy zamknąć jedną grupę, ale o przyszłość na razie się nie martwimy, bo w naszej okolicy wciąż powstają nowe bloki mieszkalne – powiedziała Dorota Wojciechowska.
źródło: Gazeta Wyborcza
Depopulacja trwa w najlepsze