Dzikie winniczki, rodzime dla Polski, to rarytas ceniony przez smakoszy z Francji i Włoch. Te ślimaki podlegają okresowej ochronie. Obecnie Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Olsztynie oficjalnie otwiera sezon na zbieranie ślimaków na terenie Warmii i Mazur. Mimo ustalonego limitu 100 ton nie jest pewne, czy uda się osiągnąć ten cel, ze względu na brak chętnych do poszukiwania tych mięczaków.
Nie ma chętnych na zbieranie
Robert Kaczkan z Dobrocina specjalizujący się w skupie ślimaków jest zaniepokojony sytuacją. W rozmowie z „Faktem” wskazał, że sytuacja jest gorsza niż kiedykolwiek, a skupem zajmuje się już od 30 lat. Zbiór ślimaków jest coraz trudniejszy, a liczba osób gotowych do ich poszukiwania maleje. Z tego powodu, w tym roku może zebrać jedynie 3,5 tony tych mięczaków.
Problemy w przemyśle przetwórczym
Kolejnym poważnym problemem, jest fala bankructw dotykająca zakładów przetwórczych. Przedsiębiorstwa zajmowały się początkową obróbką mięczaków przed ich wysłaniem za granicę. W północnej Polsce przetrwał już tylko jeden zakład, znajdujący się w Wielbarku.
Kaczkan zauważa, że zbieranie ślimaków przestało przyciągać młode pokolenie. Nie odczuwa ono potrzeby aktywności na świeżym powietrzu, a zimne noce i krótki sezon, trwający jedynie od 20 kwietnia do 31 maja dodatkowo ograniczają zainteresowanie zbieraniem.
Przyszłe ograniczenia i ochrona gatunku
Mimo tego, że Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska ustaliła limit na ten rok na 100 ton, zbiór winniczków w województwie warmińsko-mazurskim zostanie zawieszony na następne dwa lata po zakończeniu obecnego sezonu. Taki krok ma na celu ochronę tego unikalnego gatunku.
źródło: Fakt
Napisy przestrzenne z nazwą miasta: Jak kreatywnie zaskoczyć mieszkańców i turystów?
No i dobrze
Sam kiedyś chodziłem rok nigdy więcej nie za te kasę aby uśmiercać ślimaki a do tego na tym go wnianym portalu jest więcej reklam
Niż wiadomości ze ciężko an telefonie cos tu robić