8 C
Olsztyn
czwartek, 19 grudnia, 2024
reklama

Bezrobotny mąż zabił żonę, po czym uciekł do matki

OstródaBezrobotny mąż zabił żonę, po czym uciekł do matki

W Ostródzie mąż poderżnął żonie gardło, bo chciała od niego odejść. Po wszystkim uciekł do matki. Został już zatrzymany przez policję, grozi mu dożywocie.

Tragedia w Ostródzie

Do tragicznych wydarzeń doszło w nocy z czwartku 23 lutego na piątek 24 lutego w mieszkaniu jednej z kamienic przy ulicy Garnizonowej w Ostródzie.

37-letnia Edyta M. chciała opuścić męża – bezrobotnego, nadużywającego alkoholu i wszczynającego awantury domowe 44-letniego Tomasza M. Kobieta pragnęła rozpocząć normalne życie. Kiedy zagroziła mężowi odejściem, ten wpadł w szał.

– Ja ci, k****, dam odejść – powiedział, po czym uderzył ją w twarz. Wątła kobieta padła nieprzytomna na łóżko, a ten odchylił jej głowę i poderżnął nożem gardło.

Po wszystkim wyszedł z mieszkania, zamknął je na klucz i uciekł do matki.

Gdy jeden ze znajomych kobiety nie mógł się z nią skontaktować, anonimowo zaalarmował służby dzwoniąc pod bezpłatny numer alarmowy 112. Jak donosi portal se.pl, powiedział, że w mieszkaniu małżeństwa M. mogło wydarzyć się coś złego.

reklama
zamów reklamę

Na miejscu zjawiła się policja. Drzwi były zamknięte, otworzyła je zapasowym kluczem mieszkająca po sąsiedzku matka pani Edyty. Kobieta leżała w kałuży krwi, była martwa.

Zabójca uciekł do matki

Policja szybko namierzyła sprawcę. Tomasz M. przebywał u mieszkającej w podostródzkiej wsi matki, gdzie racząc się piwem spokojnie oczekiwał na służby. Był już spakowany.

Funkcjonariusze zakuli go w kajdanki i zatrzymali do wytrzeźwienia.

W piątek i sobotę był przesłuchiwany. Przyznał się do winy, bez emocji opisał przebieg morderstwa. Na wniosek prokuratora sąd wydał postanowienie o tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące Tomasza M. Grozi mu dożywocie.

Nikt nie reagował

Sąsiedzi nie mają o Tomaszu M. dobrego zdania.

– Wieczne kłótnie, bezrobotny mąż, problemy finansowe i przeróżne kłopoty – opowiadają.

– Częściej go widziałam na piwku z kolegami niż z rodziną – powiedziała jedna z sąsiadek.

Awantury były na tyle częste, że nikt już nie zwracał na nie uwagi, nawet mieszkająca za ścianą matka zmarłej. Nikt nie wezwał policji.

– Te kłótnie to była norma i do nich o prostu przywykliśmy – wyjaśnia sąsiadka.

Małżeństwo ma syna, piętnastolatek przebywa w rodzinie zastępczej.

Rodzina była znana służbom.

Zapisz się do naszego newslettera

Wysyłamy tylko najważniejsze wiadomości

1 KOMENTARZ

1 Komentarz
Najlepsze
Najnowsze Najstarsze
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Zzz
28 lutego 2023 15:50

Znałem panią z pracy . Tragedia ogromna

Polecane