8 C
Olsztyn
piątek, 26 kwietnia, 2024
reklama

Dramat w szpitalu. Po operacji guza mózgu spadła z łóżka. W klinice „Budzik” walczy o zdrowie

KętrzynDramat w szpitalu. Po operacji guza mózgu spadła z łóżka. W klinice...

Edyta Dudzik z Kętrzyna po udanej operacji guza mózgu spadła z łóżka i doznała tak poważnych obrażeń, że trafiła do kliniki „Budzik”. Rodzina upatruje winy szpitala w nieodpowiednim zabezpieczeniu łóżka kobiety, placówka zaprzecza. Nagrania z wypadku nie ma, chociaż sala na oddziale intensywnej terapii jest monitorowana. Rodzina poszkodowanej kobiety zgłosiła się do reportera śledczego Telewizji Polsat Artura Borzeckiego. Dziennikarz zajął się sprawa i w programie Interwencja wyemitował reportaż na ten temat.

reklama

Diagnoza: nowotwór mózgu

Dwa i pół roku temu Edyta Dudzik z Kętrzyna otrzymała przerażającą diagnozę: nowotwór mózgu. Przeszła chemioterapię i radioterapię, jednak efekty nie były zadowalające. Kobietę skierowano na operację do Mazowieckiego Szpitala Bródnowskiego w Warszawie. Zabieg trwał kilka godzin i zakończył się pomyślnie: pacjentka się wybudziła, odzyskała przytomność.

– Operacja się udała, odbyła się 8 marca. Zachowane zostały wszystkie nerwy. Przez 4 dni przebywała na intensywnej terapii. 14 marca ubiegłego roku miała zmienić oddział, bo odzyskała przytomność. Była świadoma, odpowiadała na pytania – opowiedział Tomasz Dudzik, mąż pani Edyty reporterom „Interwencji” w Polsat News.

reklama

Córka pani Edyty, Nikola, podkreśla pozytywne nastawienie mamy, która mimo przerażającej diagnozy ją uspokajała, że po maksymalnie dwóch tygodniach wróci do domu i będą razem spędzać czas i wzajemnie się pielęgnować. Nie ukrywa też, że ma żal, bo jako rodzina zaufali służbie zdrowia, że po tak ciężkiej operacji szpital zapewni mamie właściwą opiekę.

Wypadek po operacji, nagrania z monitorowanej sali brak

Tymczasem 14 marca doszło do tragicznego w skutkach wypadku. Pani Edyta przebywała na sali intensywnej terapii. Upadła na podłogę, uderzyła się o nią głową, w wyniku czego diametralnie zmienił się jej stan.

– Zadzwoniła pani dyżurująca z informacją, że doszło do zdarzenia, do którego nie powinno dojść. Żona stała i upadła na głowę. I później już dowiedziałem się od ordynatora, że moja żona wypadła samoczynnie z łóżka – wspomina trudne wydarzenie Tomasz Dudzik.

reklama

Mazowiecki Szpital Bródnowski wydał oświadczenie, w którym zaznacza, że pani Edycie zapewniono właściwą opiekę.

„W sprawie pacjentki należy zaznaczyć, że wszelkie środki bezpieczeństwa zostały zastosowane. Pacjentka była monitorowana, zabezpieczona barierkami ochronnymi. Zespół medyczny nie jest w stanie przewidzieć ponadstandardowych działań pacjentów jak np. nagła decyzja o próbie wstania z łóżka”.

Sala intensywnej terapii jest monitorowana. Okazuje się jednak, że w momencie zdarzenia kamery nie nagrywały.

Reprezentujący rodzinę adwokat Marek Gawryluk uważa, że pani Edyta nie byłaby w stanie samodzielnie wyjść z łóżka prawidłowo zabezpieczonego barierkami.

– Pokrzywdzona pacjentka leżała w określonego typu łóżku. Nie trzeba fachowców, żeby stwierdzić, że osoba, która jest chora, nie jest w stanie z takiego łóżka samodzielnie wyskoczyć – zaznacza.

Ze szpitala do kliniki „Budzik”

Stan pani Edyty był tak poważny, że w sierpniu nieprzytomna trafiła do kliniki „Budzik” przy Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Olsztynie.

– Pacjentka przyjęta do nas była w stanie minimalnej świadomości i tak jest w tej chwili. Wszelkie zmiany, nawet na lepsze, które obserwujemy, nie mają cech powtarzalności i takiego stałego charakteru. W związku z tym ta rehabilitacja jest bardzo długa, żmudna. Rokowanie jest niepewne – mówi dr Piotr Siwik z olsztyńskiego szpitala.

Lekarze walczą o zdrowie kobiety, a mąż z córką prawie codziennie pokonują blisko 90 kilometrów w jedną stronę, aby ją wspierać.

– 4-5 razy w tygodniu jestem u żony. Załatwiłem kontrakt w Norwegii, który oczywiście zerwałem ze względu na sytuację rodzinną. Na chwilę obecną nie pracuję, utrzymuję się ze świadczenia opiekuńczego na żonę – powiedział pan Tomasz.

– Wszystko, co się w moim życiu dzieje, opowiadam mamie. To, że jakiś sukces w życiu osiągnęłam czy chociażby cokolwiek się wydarzyło, wszystko opowiadam. Musi być na bieżąco informowana, bo przede wszystkim, kiedy będzie mogła mówić, to zarzuci mi, że nie rozmawiałam z nią – mówi Nikola Dudzik.

Prokuratura nie dopatrzyła się winy szpitala

W klinice „Budzik” kętrzynianka może przebywać rok.

Pan Tomasz zawiadomił prokuraturę i ubiegał się o odszkodowanie, które umożliwiłoby opłacenie dalszej opieki i rehabilitacji.

Prokuratura jednak uznała zdarzenie za nieszczęśliwy wypadek, a postępowanie personelu medycznego za prawidłowe. Wnioski o powołanie biegłych i przeprowadzenie eksperymentu procesowego zostały odrzucone.

– Prokurator, która prowadziła postępowanie, uznała, że to zdarzenie można rozpatrywać w charakterze nieszczęśliwego wypadku. I że w zachowaniu, w postępowaniu personelu medycznego nie można dopatrzyć się żadnych uchybień – zaznacza Katarzyna Skrzeczkowska z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w Warszawie.

Rodzina nie zgadza się z opinią prokuratury

Z taką oceną sytuacji nie zgadza się adwokat pana Tomasza Dudzika.

– Jedynie fragmentarycznie przeprowadzono postępowanie dowodowe. Tak naprawdę ustalono to, co miało mieć miejsce na terenie szpitala wyłącznie na podstawie zeznań osób, które mogą być odpowiedzialne za ten stan rzeczy, co jest niedopuszczalne – powiedział.

Uważa też, że w sprawie powinni zostać powołani biegli.

– Biegli przede wszystkim powinni stwierdzić, czy osoba w takim stanie zdrowia, po tak ciężkiej operacji byłaby w stanie samodzielnie zeskoczyć z łóżka, które było, miało być zabezpieczone bardzo wysokimi barierkami. My twierdzimy, że najprawdopodobniej to łóżko nie miało podniesionych barierek.

W sprawę zaangażowała się senator Lidia Staroń

– Jestem zdziwiona, że jest umorzone postępowanie w prokuraturze. Dlatego piszemy w tej chwili pismo do Prokuratury Krajowej, prosimy o nadzór, ale także wszczęcie tego postępowania – zapowiedziała. — Nie może być tak, że pacjent idzie do szpitala i nie ma opieki — skomentowała sytuację senator Lidia Staroń.

Pani Edyta może przebywać w klinice „Budzik” do końca sierpnia. Co dalej, nie wiadomo.

– Rozeznanie zrobiłem w klinikach prywatnych. Trzeba dobrać dobrą klinikę, a to jest koszt rzędu do 30 tysięcy złotych – mówi pan Tomasz.

Świadczenie pielęgnacyjne wypłacane osobom, które rezygnują lub nie podejmują zatrudnienia w związku z koniecznością zapewnienia opieki niepełnosprawnemu członkowi rodziny, od stycznia tego roku wynosi 2458 złotych miesięcznie.

źródło: Interwencja Telewizji Polsat

reklama

Zapisz się do naszego newslettera

Wysyłamy tylko najważniejsze wiadomości

reklama

2 KOMENTARZY

2 komentarzy
Najlepsze
Najnowsze Najstarsze
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Marzena
3 lutego 2023 01:23

Pani Staroń jest awsze i wszędzie tam gdzie jest potrzebna

ala
2 lutego 2023 21:56

Zbliżają się wybory to i jest p. Staroń.

Polecane
Ogłoszenia