W październiku w Jonkowie spłonął popularny zakład fryzjerski. We wsi huczy od plotek. Sprawą zajmuje się policja i prokuratura.
Pożar zakładu fryzjerskiego w Jonkowie
17 października w Jonkowie pod Olsztynem w województwie warmińsko-mazurskim doszło do pożaru – spłonął budynek przy ulicy Hanowskiego 28, w którym mieścił się popularny zakład fryzjerski, oraz zaparkowany na posesji samochód. Ucierpiały także sąsiadujące z salonem restauracja i masarnia. Na szczęście obyło się bez ofiar, mimo iż na górze mieszkali ludzie.
Właścicielki zakładu na swoim profilu na Facebooku poinformowały o pożarze i odwołały najbliższe wizyty, jednak szybko znalazły rozwiązanie i wynajęły lokal zastępczy. Podziękowały też swoim klientkom za wsparcie. Pojawiły się głosy o możliwości zorganizowania zbiórki na remont lokalu, ale właścicielki się na to rozwiązanie nie zdecydowały, argumentując to tym, że inni są bardziej potrzebujący, a one dadzą sobie radę.
Właścicielki zaapelowały też o to, aby nie wierzyć w „teorie spiskowe” na temat przyczyn pożaru – te bowiem pojawiły się błyskawicznie i opanowały całą wieś.
Czy to było podpalenie?
Takie pytanie zadają sobie mieszkańcy Jonkowa. Po wsi krążą plotki, że salon fryzjerski zajął się od podpalonego samochodu.
„Pewien chłopak miał porachunki, z tego względu ktoś podpalił samochód, wraz z tym zajął się budynek” – przekazał nam nasz informator.
Sprawę pożaru salonu fryzjerskiego bada prokuratura
Zwróciliśmy się do Prokuratury Okręgowej w Olsztynie z prośbą o udzielenie informacji o toczącym się postępowaniu. Pełniący obowiązki rzecznika prasowego Daniel Brodowski potwierdził, że 17 października Prokuratura Rejonowa Olsztyn – Północ w Olsztynie wszczęła śledztwo dotyczące pożaru samochodu Audi w Jonkowie, zagrażającego życiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach – to czyn z art. 163 § 1 pkt 1 kk.
„Na miejscu zdarzenia zabezpieczono ślady kryminalistyczne i przeprowadzono oględziny z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa. Trwa oczekiwanie na opinię biegłego co do przyczyn powstania pożaru” – czytamy w wyjaśnieniu prokuratury.
Jednocześnie Daniel Brodowski poinformował nas, że w obecnej, początkowej fazie postępowania gromadzone są dowody w sprawie, na podstawie których będą podejmowane dalsze decyzje.
Wstydził byś się w niedziele, kilka dni po tragedii ludzi jeździć i robić im zdjęcia kiedy ciężko pracują.
Przykre ze masz tak nudne życie.
Wstyd Panie. Kobiety ciężko pracowały fizycznie a Pan zatrzymał się z premedytacją robić zdjęcia ich wizerunku. Wstyd, wstyd, wstyd…Szkoda, że nie chciał Pan robić zdjęć kiedy pracowali tam mężczyźni…Myśle, że szybko zmieniłby Pan zdanie.