Marcin to 17-letni giżycczanin, uczeń technikum i młody raper, który niedawno trafił na oddział onkologiczny z rozpoznaniem chłoniaka. To nowotwór złośliwy, ale chłopak dzielnie z nim walczy i dzieli się na Facebooku swoimi odczuciami i przemyśleniami na temat tego, co się dzieje w jego życiu.
Ostatnio napisał, że rak ma swój dźwięk.
Teraz mówi, że chemia ma kolor i smak.
Strach przed nieznajomym
Marcin szczerze przyznaje, że zdawał sobie sprawę z tego, że leczenie nowotworu wiąże się z przyjmowaniem chemii, jednak nie do końca wiedział, jak to będzie przebiegać w praktyce. Poza tym z chemioterapią nie jest tak, jak z innymi lekami – od początku wywołuje lęk. Poza wypadającymi włosami i zapadniętymi oczami, które sobie wyobrażał, lekarz poinformował go o innych możliwych skutkach: wymiotach, bladej cerze, spadku wagi, zmęczeniu, bólach głowy, bezsenności, zmianie w odczuwaniu węchu i smaku, poceniu się.
Chemia ma kolor i zapach
Nastolatek opisuje trzy dawki, które są już za nim. I chociaż chemia składa się z kilku płynów, dla niego zawsze będzie miała kolor pomarańczowy i będzie wywoływała stres i strach.
Wspomina także o charakterystycznym zapachu: „To tak, jakbyś wszedł do małej łazienki po kimś, kto wypryskał na siebie połowę dezodorantu. Niby to pachnące, ale nie możesz znieść tego stężenia”. Cały czas czuje ten zapach, inaczej odczuwa smak niektórych potraw, stały się gorzkawe.
Po każdej chemii czuje się zmęczony i senny, nie ma ochoty na ruch, zaczęły mu wychodzić włosy, na razie w niewielkich ilościach.
Walkę Marcina śledzi na Facebooku coraz więcej osób. Bez wątpienia przyczynił się do tego Bedoes, który poinformował swoich fanów o sytuacji giżycczanina – jak się okazuje, mieli okazję się poznać i stać razem na scenie. Teraz wiele obcych osób przesyła mu pozdrowienia i wspiera go w dążeniu do zdrowia.