41-letni Sebastian S. z Działdowa w województwie warmińsko-mazurskim podczas rodzinnej awantury zabił krawieckimi nożyczkami swoją matkę, Ewę S. Zadał jej kilkanaście ciosów i uciekł z miejsca przestępstwa. Gdy podjął próbę kradzieży samochodu sąsiada, ten go zatrzymał i wezwał policję.
Do tragedii doszło 29 marca. Działdowscy policjanci otrzymali od sąsiada rodziny S. zgłoszenie o próbie kradzieży samochodu. Po przybyciu na miejsce udali się do mieszkania Sebastiana S., gdzie znaleźli zwłoki kobiety.
Zakrwawione nożyczki
Sąsiad opowiada, że rano wyprowadził auto z garażu i poszedł go zamknąć, a wtedy zobaczył, że Sebastian S. siedzi za kierownicą. Zgłaszający wezwał policję i przytrzymał niedoszłego złodzieja do czasu jej przybycia.
Zauważył, że ten trzyma w ręku zakrwawione nożyczki krawieckie z niebieskimi rączkami, więc mu je wyrwał i odrzucił za garaż.
– Matka go utrzymywała, a on przez całe życie to może z 8 miesięcy przepracował, miał problemy z głową i i leczył się psychiatrycznie – dodaje.
Kałuża krwi
Przybyli na miejsce policjanci musieli wezwać strażaków, aby dostać się do mieszkania. Konieczne było wyważenie drzwi.
Ciało kobiety leżało w przedpokoju w kałuży krwi. Zmarła miała zmasakrowaną twarz. Prokurator zarządzi sekcję zwłok.
Sebastian S. został aresztowany na trzy miesiące. Postawiono mu zarzut zabójstwa matki i usiłowania kradzieży samochodu, którym próbował uciec z miejsca zbrodni. Kodeks karny przewiduje za to przestępstwo karę pozbawienia wolności na okres nie krótszy niż 8 lat, 25 lat lub dożywotniego pozbawienia wolności.
Prokurator Sławomir Karnowski z elbląskiej prokuratury informuje, że podejrzany przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale składane przez niego wyjaśnienia są „całkowicie oderwane od rzeczywistości”.
źródło: Fakt
A co robiły instytucje Państwa Polskiego, dlaczego chłopak nie miał środków do egzystęcji tylko był na utr matki. A może komuś na tym zależało aby doprowadzić do tragedii?