Chyba nie ma ostatnio tygodnia abyśmy nie pisali o kolejnym lokalu w Olsztynie który się zamyka. Tym razem jednak powód jest zupełnie inny.
Nie wszyscy mieszkańcy naszego pięknego miasta mogli poznać się na smakowitych potrawach tej restauracji. Niedawno ruszyli z ofertą, bo w listopadzie zeszłego roku. Minęło zaledwie kilka miesięcy, a już pojawił się wpis na Facebooku, że lokal zamyka się.
Tym razem właściciele dokładnie opisali co się wydarzyło. Zawiódł człowiek, a mianowice pani Pim: „Zawiodła Pani Pim, zaufaliśmy jej za bardzo, a ona dziś zniknęła bez śladu, bez słowa wyjaśnienia czy ostrzeżenia. Czujemy się oszukani, bo spełniliśmy wszystkie warunki, które nam postawiła, a ona zostawiła nas bez słowa”.
Jak się okazuje informacja o tym, że lokal „Oh My Buddha” przestaje funkcjonować zaczęła krążyć po olsztyńskim internecie. Pojawiły się głosy, że ten lokal jest przeklęty. Ciąży na nim jakieś fatum, bo w tym miejscu było już wcześniej wiele innych knajp. Właściciele chcą jednak uciąć spekulacje: „Otóż to co się stało to nie jest wina wścieli lokalu, ten lokal nie jest przeklęty, ani nie my jesteśmy pechowi (no może w życiu mamy pecha, ale zazwyczaj wszystko złe co nas spotyka przekuwamy w coś dobrego), to nie jest wina tego, że zaczął się chiński nowy rok, ale dziś dużo ludzi z tego powodu ma pod górkę… wierzymy, że i tym razem wybrniemy z tej sytuacji obronną ręką”.
Nie wiem jak można opierać biznes na jednym pracowniku
Poza zupą z krewetką ;-))) nie było tam nic jadalnego, żadna kulinarna strata