Na ul. Dworcowej otworzył się nowy kebab, ale od początku nie wszystkim ten pomysł się podobał. Powstała nawet petycja, która miała zablokować otwarcie się nowego lokalu, bo okolicznym mieszkańcom… będzie przeszkadzał zapach. Problem powraca, ale teraz mieszkańcom przeszkadza zaśmiecona okolica.
O proteście mieszkańców pisaliśmy w sierpniu ubiegłego roku. Artykuł przeszedł bez większego echa, ale sprawa nowego lokalu gastronomicznego wróciła na pierwsze strony gazet za sprawą samych właścicieli. Poprosili oni media o nagłośnienie przewlekłego oczekiwania rozpatrywanego wniosku złożonego w ratuszu. Mimo ważnych pozwoleń od sanepidu, miasto miało kilka miesięcy zwlekać z wydaniem decyzji. Młodzi mężczyźni z Bangladeszu zastanawiali się nawet czy ich kolor skóry lub wyznanie, mają z tym związek.
„Pracujemy w Polsce od 5 lat. Chcieliśmy otworzyć swoją własną działalność. Od 5 miesięcy nie otrzymaliśmy od ratusza decyzji zwrotnej w sprawie kebabu. Jaki jest problem? Czy to przez nasz inny kolor skóry lub wyznanie?” – mówił w rozmowie z nami jeden z cudzoziemców.
Sprawa szybko się rozwiązała, bo przedsiębiorcy w końcu dostali pozwolenie. Pojawił się za to kolejny problem. Tym razem to mieszkańcy zarzucają właścicielom kebaba, że nie dbają o porządek wokół budki. „Taki mamy teraz widok pod blokiem” – napisała do nas czytelniczka i wysłała zdjęcia. Zarzuca ona, że wszędzie leżą papierki po kebabach. Dodatkowo dostawca, który jeździ rowerem zadeptuje trawnik, zamiast korzystać z chodniczka. „Zaznaczam,że nie jest to złośliwość, ale ledwo uporaliśmy się z bałaganem po przystankach busów, to teraz mamy kolejny problem z bałaganem” – dodaje kobieta.
Według przekazanych nam informacji Straż Miejska przekierowała sprawę do ZDZiT-u.
A gdzie tu winny lokal? No może mogliby większy śmietnik ustawić. Klienci (mieszkańcy Olsztyna) to flejtuchy, poza tym najwięcej to ja widzę tu opakowań po alkoholu, którego zdaje się kebab nie serwuje;)
Tam od zawsze urzędują miejscowi kloszardzi, z resztą na zdjęciach widać puchy po biedronkowych najtańszych piwach. Jak był tam baron obok to jakoś nikt nie protestował i nie przeszkadzały śmieci