Według byłego funkcjonariusza straży granicznej na Białorusi, jego byli koledzy dopuszczają się naruszania prawa na granicy z Polską. Aby znaleźć się w strefie przygranicznej, wymagana jest przepustka wydana przez służby graniczne oraz posiadanie paszportu. Jednak tysiące migrantów swobodnie mieszka w tej strefie, co jest sprzeczne z prawem. Były pogranicznik uważa, że funkcjonariusze szkodzą nie tylko prawu, ale również umożliwiają naruszanie przepisów.
Ekspert przypuszcza, że to próba przekonania UE do negocjacji i ustępstw. Białoruska straż graniczna dopuszcza się nielegalnej działalności tysięcy ludzi. Z kolei, władze białoruskie zaostrzają sytuację na granicy z powodu zbliżającej się zimy. Według cytowanego przez portal Zerkalo.io politologa Andreja Kazakiewicza migranci mogli uzyskać zgody białoruskich władz i zorganizować się.
Białoruskie media państwowe przekonują, że Polska dokonuje nieludzkich działań wobec uchodźców, a strona polska przygotowuje prowokacje.
Źródło: PAP
A gdzie jest zdjęcie, jak puszczają dym z papierosów w twarz dziecka, a potem to dziecko udziela wywiadu dziennikarzowi? Gdzie jest zdjęcie migranta pokazującego środkowy palec w stronę polskiej Straży Granicznej? Są lepiej ubrani niż ci, którzy w Polsce pracują od rana do nocy. Telefony to inna historia. Mówią, że mieszkają w lesie od tygodni. Robiąc to, robią filmy, słuchają muzyki i tak dalej. Jak ładują te telefony?
Mieli pieniądze żeby przylecieć, mieli pieniądze żeby opłacić pobyt w Mińsku i w pośrednich punktach podróży, zrobić zakupy w drogich sklepach sportowych i myślę, że przy nich poseł w trampkach z torbą z taniej sieciówki, czy młody Stuhr to zwyczajne dziady.