Kilka dni temu doszło do wypadku, w którym kierowca, który śmiertelnie potrącił rowerzystę, kilkaset metrów dalej również zginął. Co było przyczyną tej tragedii?
Do wypadku doszło w poniedziałek (4.10.2021) ok. godziny 18:00 w miejscowości Silin pod Morągiem. Kierowca Toyoty śmiertelnie potrącił rowerzystę, a potem zjechał do rowu zahaczając o drzewo, w wyniku czego również zginął.
Zmarły rowerzysta to 61-letni mieszkaniec Morąga Eugeniusz Szłyk, a kierowca Toyoty to 50-letni fotograf z Morąga Roman S. Okazuje się, że mężczyźni znali się nawzajem.
– Na drodze nie było żadnych śladów hamowania. Wyglądało to dziwnie, jakby kierowca Toyoty stracił przytomność. Jak potrącił rowerzystę, to dalej jechał prosto na pełnym gazie i na zakręcie w prawo nie skręcił, tylko grzał prosto w przydrożne drzewo – powiedział w Fakcie świadek wypadku.
Wspólny znajomy ofiar przyznał w Fakcie, że podejrzewa, iż do wypadku mogło dojść z powodu choroby kierowcy.
– Na pewno stan techniczny roweru był bez zarzutu. Gienek miał obsesję na punkcie bezpieczeństwa. Kamizelka odblaskowa, wszystkie światełka i odblaski zawsze musiały być na miejscu. Wiem za to na pewno, że Romek miał problemy ze zdrowiem. Od czasu do czasu miał ataki padaczki. Może w czasie jazdy stracił przytomność? – przyznał kolega mężczyzn.
Fot. WM-998
Z padaczka miał prawo jazdy…. Gdzie była rodzina, znajomi że pozwolwoli na to aby taka osoba wsiadała za kółko, wystarczyło poinformować kogo trzeba i nie byłoby podwójnej tragedii bo osoba by miała. Odbierane prawo jazdy