Mieszkańcy osiedli Jaroty i Nagórki wciąż nie otrzymali informacji odnośnie zarobków członków zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej „Jaroty” oraz powodu podniesienia opłat. Nie zamierzają się jednak poddać.
Mieszkańcy osiedli Jaroty i Nagórki już od dłuższego czasu próbują dowiedzieć się jak wyglądają zarobki członków zarządu SM „Jaroty” oraz poznać powód, dla którego nastąpił wzrost czynszu. Wszystkie próby nawiązania kontaktu z prezesem spółdzielni kończą się niepowodzeniem. Nie otrzymują również odpowiedzi na pisma i maile.
W sprawę po raz kolejny zaangażował się reporter programu „Alarm” TVP. Z nim również prezes Roman Przedwojski nie chciał rozmawiać – odjechał, kiedy tylko zobaczył reportera pod siedzibą spółdzielni.
Prezes uciekł przed kamerą
Prezes Roman Przedwojski, jak i inni członkowie zarządu ucieka przed kamerą. Taka sytuacja miała miejsce również ostatnim razem, kiedy „Alarm” nagrywał reportaż w spółdzielni.
Prezes podczas manifestacji mieszkańców ukrył się i słuchał tego, co dzieje się pod siedzibą spółdzielni. Kiedy został zauważony, postanowił jak najszybciej odjechać. Reporter wraz z kamerą musiał gonić prezesa, który nie zważał na to, że stwarzał zagrożenie – prawie potrącił reportera.
Prezes Przedwojski nie bał się jednak kamery w przypadku zorganizowanej przez niego konferencji prasowej, na której nie szczędził słów na temat m.in. Lidii Staroń czy Łukasza Michnika, a także koordynatorki protestów przeciwko spółdzielni.
Spółdzielnia nie udzieliła żadnych informacji
Mieszkańcy przyznali, że od ostatniej interwencji reportera „Alarmu” nie zmieniło się właściwie nic. Wciąż nie otrzymali informacji, o które pytali w pismach i mailach już ponad miesiąc temu.
– Te, które otrzymaliśmy, to są odpowiedzi wymijające i nic nie wnoszące do sprawy – mówi Marzena Olchowy w reportażu.
Mieszkańcy postanowili więc poprosić o pomoc senator Lidię Staroń. Okazało się, że w maju w Senacie złożony został projekt ustawy, która rozwiązałaby problem ze spółdzielnią.
– Jeżeli te przepisy będą prawem, to będą to przede wszystkim wybory. Spółdzielcy będą mogli zmienić prezesa praktycznie od razu. Będą to wybory powszechne, tajne, do urn. To jest to, o co ludzie proszą – przyznała senator Staroń. – Ludzie mają prawo do informacji. Spółdzielcy są gospodarzami spółdzielni, a nawet jej współwłaścicielami, a prezes spółdzielni to jest pracownik.
Jeden z mieszkańców przyznał, że chciałby, aby zarobki pracowników spółdzielni były jawne. – Ja płacę, wiem, że to są moi pracownicy, ale ja nie mam do tego wglądu.
– Zmienić ludzi, którzy tu zarządzają – to zdanie pojawia się najczęściej wśród spółdzielców. Widać ogromne poparcie dla wyborów powszechnych prezesa spółdzielni.
Cały program do obejrzenia znajduje się tutaj: Alarm! – 21.09.2021
Źródło: „Alarm!” TVP
Prezes i Spółdzielnia Mieszkaniowa musi działać zgodnie z prawem i rozliczać się z każdej wydanej złotówki przed spółdzielcami. Jeżeli tego nie robi to znaczy że to nie jest spółdzielnia tylko zorganizowana spółdzielcza grupa cwaniaków jakich w Polsce jest mnóstwo. Gdzie jest rząd gdzie ? jest premier ? dlaczego nic nie robią dla spółdzielców ?.
Te seniory jezdza jak chcą , a takie zaszczute to już wogóle. Niech prezes zatrudni szofera za 10000 pln miesiecznie i z bani 🙂