Co to w ogóle za tendencyjny tytuł? Wiadomo przecież, że Volkswagen skończył się na Passacie B5 1.9 TDI, a najpewniej tym samym modelem też się zaczął. Wszystko wcześniej i później to tylko pomyłki. Chyba że nie?
Zacznijmy od Passata
Faktycznie parę lat temu Passat B5 trafił do internetowych memów, ale niepostrzeżenie na zdjęciach coraz częściej zamiast naprawdę pancernego 1.9 TDI z generacji B5 jest już B6. To już zupełnie inna półka: skrętne biksenony, bluetooth i silniki, które 1.9 nie dorastały do pięt. Niemniej takich Passatów B6 jeździ wciąż dość sporo i jeśli tylko silniki i turbo dają radę, to trudno im coś poważniejszego zarzucić.
Późniejsze generacje nie weszły na swój pik popularności, bo wciąż są dość drogie i jakoś tak sentymentu Polakom nie starczyło. Jeździ ich niby sporo, ale nie mają one takiego potencjału ani nikt za bardzo ich nie broni, więc ta popularność jest efektem raczej tego, że co bogatsi posiadacze wersji B6 przesiedli się w swoim czasie do CC (niezbyt popularnego i niezbyt udanego eksperymentu) albo B7, który jednak swoim charakterem na popularność też nie zasłużył.
Golfy, generacja dowolna
Wszystkie generacje Golfa zyskały sobie sporą popularność. Mniejsze i tańsze od Passatów tak naprawdę współdzieliły z nimi większość rozwiązań, a z każdą generacją także coraz więcej wyposażenia, co dziś wychodzi w praniu przy sprawdzeniach w dekoderze bestvin.pl – to to samo, tylko mniejsze. Różnica polega na tym, że kiedy kończył się Passat B5 i B7 nie zajął jego miejsca, to akurat zmiana generacji Golfa nie zakończyła się równie spektakularną porażką.
Właściciele Golfów chętnie przesiadają się do aut o generację albo dwie nowych. Jest tu jakaś ciągłość między nimi – choć stylistyka się zmienia, to po otwarciu każdy, kto siedział w jakimś Golfie, od razu zauważy: oho, wsiadłem do nowszego Golfa. I to w pewnym sensie przyjemne, na pewno też przyczyniło się do podtrzymania popularności lepiej niż w Passatach. Można by podobnie powiedzieć o Polo, ale tym brakuje charakteru, a że nie były wiele tańsze od golfów, to i nie były w stanie podebrać im zainteresowania na dłuższą metę.
Arteon, choć prawem kaduka
Arteon na pewno nie jest na topie, ale do listy trafia z innego powodu. O tym aucie nawet dyrekcja VW twierdziła, że to najgorzej wydane pół miliona złotych ich klientów. I absolutnie nigdzie Arteony nie cieszyły się takim wzięciem jak w Polsce. Różnica między przeciętnym Arteonem a bogatszym Passatem tkwi głównie w cenie. Do dodatku Arteony z Zachodu często przyjeżdżały do nas bogatsze o jakiś wypadek albo poważną usterkę – choćby dlatego warto każdego dobrze sprawdzić na carvertical.com/pl/volkswagen-vin-decoder, bo nadal kosztują sporo.
Co dziwne, przesiadka na Phaetona już w ogóle nie poszła gładko, choć te modele mogłyby technicznie być własną konkurencją. Posiadacze Arteonów to sekta taka sama jak Saabiarze, ale o tych może innym razem. Arteon na listę najpopularniejszych trafia głównie dlatego, że nigdzie nie budził tak pozytywnych komentarzy jak właśnie u nas. Czy słusznie? Nie! Ale co tam, lista i tak jest już ustalona.