Spływ kajakowy miał być chwilą odpoczynku na łonie natury. Zamiast tego dla jednej z uczestniczek zakończył się policyjnym aresztem, przesłuchaniem i poważnym zarzutem.
Kradzież na oczach kamer
Do zdarzenia doszło w gminie Ruciane-Nida, na terenie jednej z wypożyczalni kajaków. Nastolatek, który pomagał przy obsłudze klientów, zostawił na chwilę na ławce swój telefon komórkowy oraz portfel z dokumentami i gotówką. Gdy wrócił z brzegu po wyciągnięciu kajaka, rzeczy zniknęły. W pobliżu przebywała kobieta z plecakiem. Twierdziła, że nie widziała nic podejrzanego.
Na miejsce wezwano patrol policji. Sprawa mogłaby pozostać nierozwiązana, gdyby nie fakt, że teren był monitorowany. Funkcjonariusze szybko ustalili, że to właśnie stojąca obok kobieta sięgnęła po rzeczy należące do pracownika i schowała je do plecaka. Była to 35-letnia turystka z województwa podlaskiego.
Schowała łup, a potem się go pozbyła
Kobieta zaprzeczała jakoby miała cokolwiek wspólnego z kradzieżą. Policjanci nie znaleźli przy niej skradzionych przedmiotów, mimo to zdecydowali o zatrzymaniu jej w areszcie do czasu wyjaśnienia sprawy.
Śledczy zebrali materiał dowodowy, na podstawie którego kobieta usłyszała zarzut kradzieży. Wartość strat oszacowano na około 5000 złotych. Turystka ostatecznie przyznała się do winy. Wyznała, że zabrała telefon i portfel, gotówkę przekazała znajomemu, a pozostałe rzeczy – gdy tylko usłyszała, że wezwano policję – wyrzuciła do rzeki.
Zamiast spokojnego wypoczynku wśród mazurskich jezior kobieta będzie musiała teraz mierzyć się z konsekwencjami karnymi. Za kradzież z art. 278 § 1 Kodeksu karnego grozi jej do 5 lat pozbawienia wolności. Sprawą zajmie się teraz prokuratura.
źródło: KPP Pisz
