Kwestia niedostatku kandydatów do duchowieństwa jest istotnym wyzwaniem, przed którym stoi obecnie Kościół. Biskup z Ełku zasugerował, że „luka w kadrowym zasobie” może zostać wypełniona przez studentów seminarium z Afryki.
W ostatnim czasie w Kościele odprawiano modlitwy o nowe powołania. W regionie Warmii i Mazur obserwujemy dramatyczny spadek liczby powołań. Młodzież nie wykazuje chęci do zostania duchownymi, a jedynie nieliczni decydują się na podjęcie studiów w seminarium. Co więcej, jeszcze mniej osób jest zdolnych do zrealizowania tego zobowiązania i doczekać do święceń kapłańskich. Dotyczy to całego kraju, a diecezja ełcka nie stanowi tutaj wyjątku.
Brakuje kapłanów
W diecezji ełckiej pracuje łącznie 298 duchownych diecezjalnych. Tymczasem w miejscowym seminarium na drodze do święceń kapłańskich jest tylko 16 studentów. Szczególnie niepokojące dla lokalnych liderów kościelnych jest to, że na pierwszym i drugim roku studiów jest po jednym studencie. To zdecydowanie za mało, biorąc pod uwagę liczbę parafii – w diecezji ełckiej jest ich obecnie 152.
W swoim liście do wiernych biskup ełcki Jerzy Mazur apeluje o modlitwę. Wskazuje również na przyczyny trudnej sytuacji.
„Jesteśmy świadkami, jak pod wpływem różnych narracji medialnych wielu katolików przyjmuje bezkrytycznie pewne półprawdy, kłamstwa na temat ludzi Kościoła, choćby w ostatnim czasie wielki atak na osobę św. Jana Pawła II. Pod wpływem tych narracji wielu zmienia swoje odniesienie do Kościoła, chociaż na co dzień wcale nie mają z kapłanami złych doświadczeń. W wielu katolickich domach mówi się wyłącznie negatywnie o Kościele, o duchownych. To jest najmocniejszy młot dechrystianizacyjny, który niszczy wiarę w Polsce, a szczególnie wiarę wśród młodzieży”– napisał w liście biskup.
Biskup Jerzy Mazur sądzi, że możliwe, że dopiero brak duchownych otworzy niektórym ludziom oczy na znaczenie misji kapłanów w życiu człowieka na jego drodze do zbawienia.
Podkreśla, że nawet ci, którzy zostali powołani do kapłaństwa, „nie mają odwagi, aby iść za głosem powołania, a niektórzy z kapłanów również nie wytrzymują presji i przeżywają załamania, a nawet odchodzą z kapłaństwa”.
Biskup ma rozwiązanie
Biskupa niepokoi ta sytuacja. Planuje działania, które mogą pomóc uniknąć problemów:
„Z powodu niewystarczającej liczby kapłanów jestem zmuszony w pewnych parafiach zmniejszać ilość kapłanów. Jestem również przynaglony, aby niektóre parafie połączyć, i to już w najbliższym czasie”.
Przy tym zapewnia, że w parafiach, które nie będą miały stałego księdza, nadal będzie prowadzona opieka duszpasterska oraz będą odprawiane msze niedzielne i sakramenty.
To jednak nie wszystko. Biskup zapowiedział, że rozważa możliwość zaproszenia alumnów z Afryki.
„Patrząc jeszcze dalej w przyszłość, mając doświadczenie misyjne i znając wielu biskupów z Afryki, którzy mają dużo powołań w swoich diecezjach, rozważam, by każdego roku zapraszać alumnów, którzy ukończyli tam filozofię, aby kontynuowali formację do kapłaństwa w naszym Seminarium. Po otrzymaniu święceń kapłańskich przez przynajmniej dziesięć lat pełniliby posługę kapłańską w naszej diecezji” – napisał biskup Jerzy Mazur w liście do wiernych.
Co na to wierni?
Profesor Jacek Poniedziałek, socjolog z UMK w Toruniu, jest dobrej myśli.
– Jeżeli Kościół katolicki jest kościołem powszechnym, to logiczne, że hierarcha bierze zasoby ludzkie stamtąd, gdzie one aktualnie są są. My także jeszcze niedawno „eksportowaliśmy” księży w świat. Myślę, że będzie to miało dobry wpływ na otwartość ludzi. To szansa dla wielu katolików. Mogą sobie oni pomyśleć, że emigranci, których atakuje rządowa telewizja, wcale nie różnią się od naszego księdza – powiedział „Gazecie Wyborczej”.
Jacek Poniedziałek wskazuje jednak na inny problem, który może okazać się ważniejszy niż brak duchownych.
– Podstawowe pytanie brzmi: czy za kilka lat będą jeszcze wierni? Bo jeśli Kościół ich straci, to nie będzie potrzeby ściągania księży – podsumowuje.
źródło: Gazeta Wyborcza