Podczas procesu odwoławczego mężczyzny, nieprawomocnie skazanego za podpalenie znajomej kobietę po tym, jak oblał ją denaturatem, świadek zeznał, że to nie oskarżony powinien odpowiadać za to przestępstwo. Sąd pierwszej instancji skazał mężczyznę na 4 lata więzienia. W wyniku podpalenia, ofiara doznała poważnych oparzeń na ponad jednej czwartej powierzchni ciała. Według prokuratury, incydent miał miejsce ponad trzy lata temu w grupie osób pijących denaturat w Gołdapi (Warmińsko-Mazurskie). Oskarżony zapewnia, że nie był sprawcą tego podpalenia.
W trakcie procesu odwoławczego w Sądzie Apelacyjnym w Białymstoku, mieszkanka Gołdapi zeznała, że wie, kto rzeczywiście dokonał podpalenia i że nie jest to oskarżony. Jednak wiele osób boi się zeznawać, by nie narazić się na zemstę tej osoby. Wymieniła z nazwiska mężczyznę, który miał dokonać podpalenia, rzucając zapałkę lub zapalniczkę. Świadek zeznał również, że widziała poszkodowaną, znaną jej kobietę niedługo przed podpaleniem, ale nie widziała u niej poważniejszych obrażeń.
Sąd apelacyjny planuje przesłuchać jeszcze jednego świadka, który nie stawił się w sądzie i została nałożona na niego kara 1 tys. zł. Ma on stawić się na przesłuchanie pod koniec października.
Źródło: PAP