Rozmawiamy z Jakubem Grabarczykiem, który fotografuje, projektuje, szyje, ma własną markę odzieżową i… właśnie zdał maturę.
Z tego, co wiem, wynika, że jesteś świeżo upieczonym maturzystą – gratulacje.
– To fakt, matura już za mną, jednak z niecierpliwością czekam na wyniki. Tegoroczny egzamin z matematyki, jak dla mnie, był bardzo trudny i tylko jego wyniku się obawiam. Zmuszanie artystów do pisania matury z matematyki uważam za bezsensowne, ale to temat na inną rozmowę…
A czym jeszcze zajmuje się Jakub Grabarczyk? Widziałam na fanpage’u Toggi zdjęcia koturnów – jakbym zajrzała do szafy Lady Gagi! Czy to był Twój projekt?
– Coraz częściej czuję, że nadchodzi czas sprecyzowania, choć trochę, swoich umiejętności. W moich projektach, przedsięwzięciach i różnych działaniach, często jestem zdany na siebie i własne zdolności, ponieważ jestem zarówno wykonawcą zdjęć, jak i grafiki czy filmów. Projektuję wszytko i wymyślam koncepcje od podstaw. Potrafię również szyć. Często śmieję się sam do siebie, kiedy trzeba zrobić napisy w filmie, to musiałbym pod każdym etapem podpisać się swoim imieniem i nazwiskiem. Jest to duży plus, działanie w wielu kierunkach daje mi pewnego rodzaju swobodę i niezależność w tym, co robię – nie muszę chociażby kłócić się z podwykonawcami.
Co do koturnów, TO są one częścią mojego dyplomu na zakończenie roku. Cały projekt i oprawa zostały uznane za bardzo profesjonalne, na poziomie akademickim. Dobrze odebrali go również fani TOGGA na moim fanpage’u. Zaprojektowałem też i uszyłem trzy sukienki wieczorowe – nowoczesna klasyka to jest to, co uwielbiam tworzyć.
Lady Gaga? Myślę, że z chęcią przetestowałaby koturny, gdybym je jej dostarczył. Projekt inspirowany był teatrem greckim, gdzie koturny były ważną częścią ubioru aktorów. Cała marka ma pewne powiązanie ze starożytnym Rzymem, nazwa nawiązuje do togi – noszonego wtedy lekkiego stroju.
Udawało Ci się bez problemów godzić pracę z nauką?
– To jest bardzo dobre pytanie. Rok 2012 to był czas stawiania pierwszych kroków w projektowaniu mody, w czasie wakacji nauka szycia i realizacja kolekcji na lato, która miała skończyć się wraz z końcem wakacji. Jednak plan idealny się nie powiódł, ponieważ całość projektu przeciągnęła się praktycznie do końca roku szkolnego. Łączenie pracy z nauką było bardzo trudnym wyzwaniem, nawet nie wiem, czy nie trudniejszym niż całe przedsięwzięcie – zarówno zakładanie marki, jak i późniejszy pokaz w Galerii BWA w Olsztynie. Musiałem uważać, by sytuacja w szkole, kolokwialnie mówiąc, nie rozsypała się. Moje oceny spadały jak notowania na giełdzie w czasie kryzysu, jednak koniec końców wszystko się udało, ponieważ jakoś udało się opanować prace nad marką i poprawić oceny w szkole. Rada ode mnie dla młodych twórców: to było mega ciężkie, ale kto nie ryzykuje, szampana nie pije…
Jak było z fotografią? Tylko wybór obiecującego zawodu czy pasja? Kiedy zacząłeś robić pierwsze zdjęcia?
– Fotografia to mój ukryty talent, który dostrzegli we mnie moi rodzice, również artyści, gdy byłem jeszcze dzieckiem. Zauważyli, że sposób, w jaki widzę świat przez obiektyw, jest bardzo ciekawy i warty uwagi, z czasem umożliwili mi rozwijanie tej pasji. Jeżeli chodzi o zawód, nadal nie jestem do końca pewny, co chcę w życiu robić, nadal szukam, a decyzje są trudne. Jednak daję sobie jeszcze czas na wątpliwości, ponieważ wybieram się na ASP w Warszawie – kierunek sztuka mediów – gdzie będę mógł jeszcze bardziej zgłębić wiedzę z zakresu fotografii, filmu czy grafiki. Myślę, że ten czas jest mi potrzebny, by zdecydować, czym chcę się w życiu zajmować. Moje zdjęcia również cieszą się popularnością, a wsparcie ze strony fanów jest budujące i daje siłę do działania.
Czy wydarzyło się coś, co sprawiło, że pomyślałeś: chcę to robić zawodowo? A może to była dla Ciebie zupełnie naturalna decyzja?
– Jak już wspomniałem, potrzebuję jeszcze trochę czasu, nie chcę pochopnie podejmować decyzji. Wszyscy wiemy, że jakoś później trzeba się utrzymać –myślę nad własną marką albo biznesem, który umożliwiłby mi swobodne rozwijanie pasji, jednocześnie przynosząc zyski. Wtedy mógłbym spać spokojnie, nie martwiąc się o środki do życia.
Co albo kogo najbardziej lubisz fotografować? Czy, mijając kogoś obcego na ulicy, myślisz: chciałbym mu zrobić zdjęcie? Czy każdy nadaje się na modela?
– Jestem zafascynowany nowymi możliwościami w świecie fotografii, uwielbiam fotografię modową czy reklamową, gdzie sam proces rejestrowania obrazu jest jedną z wielu części, ponieważ cała postprodukcja opiera się na grafice, którą również się interesuję. Jestem jak najbardziej pochłonięty nowoczesnym podejściem do fotografii – nie przepadam za tradycyjną, analogową, która, jak dla mnie, jest swego rodzaju zbędnym anachronizmem. Wielu znajomych nie rozumie mojego podejścia w twórczości – tak jak nie lubię, moim zdaniem archaicznej, fotografii analogowej, tak też nie przepadam za historią sztuki, ogólnie historią czegokolwiek. Lubię tworzyć i być niezależnym artystą, unikając kontaktu z nią, ponieważ nawet podświadomie rejestrujemy obrazy, które mogą przenosić się na naszą twórczość. Z premedytacją unikam tego, by inspirowało mnie chociażby obecne otoczenie, sytuacja na świecie. Lubię świadomą kreację, gdy mam w głowie wizję efektu finalnego mojej pracy.
Czasami mówi się, że fotografia nie jest tylko biernym odwzorowaniem rzeczywistości, ale pokazuje punkt widzenia samego fotografa – to, w jaki sposób patrzy on na świat. Co o tym myślisz? Czy w pracy zawodowej, gdzie wykonuje się konkretny projekt, jest miejsce na taką swobodę?
– Jak najbardziej tak, bez tego nie byłoby nazwisk sławnych fotografików – każdy z nas nosi w sobie to coś, tę wartość nieznaną, każdy patrzy na świat inaczej, każde zdjęcie jest inne… Twórca poprzez swoje prace odkrywa własne wnętrze, to, jak patrzy na świat. Przy konkretnych zleceniach ta swoboda również pozostaje, ponieważ zdjęć nie projektuje się na rysunku, zamysł na sesję – owszem, powstaje przed realizacją, jednak zdjęcie ma w sobie coś z jego twórcy, pewien rodzaj kunsztu i charakter.
Masz jakiś artystyczny autorytet, który starasz się naśladować, na którym się wzorujesz?
– Staram się unikać wszelkich wystaw, nie śledzę trendów czy postępowania młodych twórców, pragnę być autentyczny we własnej twórczości.
Na swoim Facebooku piszesz o sobie: entuzjastyczny i kreatywny idealista. Dlaczego idealista? Wydawać by się mogło, że młody człowiek, który łączy naukę w liceum z pracą raczej twardo stąpa po ziemi i ma pragmatyczne usposobienie.
– Mam dosyć ciężki charakter, czasem jestem skrajnym optymistą, niekiedy zaś depresyjnym pesymistą. Dlaczego idealista? W moim życiu i pracy liczy się to, bym był zadowolony z tego, co zrobiłem. Jestem perfekcjonistą – czy to w kwestii mojego otoczeniu, ubioru czy grafiki, w każdej dziedzinie życia. Uważam, że dążenie do ideału jest tym, co buduje naszą przyszłość, powoduje, że idziemy naprzód. Świadomość tego, jakie zasady panują na świecie, perspektywiczne myślenie dają mi pewnego rodzaju wolność. Fakt, twardo stąpam po ziemi i staram się myśleć racjonalnie. Jestem dość pragmatyczny, staram się nie zwariować, mam bardzo wąskie grono bliskich znajomych, którzy mają podobny charakter do mojego, dzięki temu się z nimi dogaduję. Ilość hejterów jest duża, jednak tak już jest, to naturalne, że jakikolwiek sukces razi.
Jakie plany po maturze? Dalsza nauka, skupienie się na pracy? A może obie ścieżki?
– Studia i danie sobie chwili na przemyślenie wszystkiego, kolejne decyzje podejmę jeszcze przed ich ukończeniem. Zastanawiam się nad rozwojem marki i skupieniem się głównie na rozbudowaniu brandu, otworzeniu sklepu internetowego, wdrożeniem do sprzedaży pierwszej kolekcji pod marką TOGGA.
W takim razie życzę powodzenia w realizacji planów i kolejnych, równie oryginalnych projektów!
JC