Aż 750 tys. złotych miało zostać wyłudzone z olsztyńskiego Urzędu Miasta przez osoby, prowadzące niepubliczne szkoły, do których uczęszczać mieli fikcyjni uczniowie.
Proceder odbywający się w całej Polsce, który największe żniwo zebrał w naszym mieście. Niepubliczne szkoły policealne, dla dorosłych i licea, wyłudzały od miast setki tysięcy złotych, deklarując, że do ich placówek uczęszczają tysiące osób. Prawda była jednak inna, o czym pisaliśmy tu: Olsztyn miał wypłacić 750 tys. zł dla fałszywej szkoły.
Urzędnicy z Olsztyna twierdzą, że nie ma podstaw by mówić o wyłudzeniu:
„Zaznaczę, że sprawa zaistniała jak dotąd jedynie w wymiarze informacji medialnej. I dotyczy trzech placówek niepublicznych, prowadzonych przez jedną spółkę” – powiedziała Marta Bartoszewicz w rozmowie z olsztyn.com.pl.
Rzeczniczka przyznała, że szkoła otrzymywała od miasta dotacje finansowe od lutego 2020 roku. Teraz, placówkę czeka kontrola:
„Sprawdzimy m.in. liczbę słuchaczy, która jest podstawą do wypłaty comiesięcznych transz dotacji”
Urzędnicy twierdzą, że nie dało się zrobić nic więcej w kwestii sprawdzania obecności, gdyż warunki pandemiczne wykluczają niektóre możliwości:
„Poprosiliśmy w nim o informację w jaki sposób możemy ustalić liczbę uczniów w czasie trwania nauki zdalnej, skoro (zgodnie z ustawą o finansowaniu zadań oświatowych) dotacja przysługuje na ucznia, a potwierdzeniem jego obecności na zajęciach jest własnoręczny podpis na liście. Z otrzymanej w marcu odpowiedzi dowiedzieliśmy się, że >>frekwencja danego słuchacza, sprawdzana w czasie kontroli i dotycząca okresu, w którym funkcjonowanie tej szkoły było czasowo ograniczone, nie jest możliwa do sprawdzenia, a jedynie możliwą drogą jest sprawdzenie liczby słuchaczy podanej w informacji miesięcznej<<„ – przekazała rzeczniczka ratusza.
Naiwność, głupota a może zainteresowanie materialne?