Trwa ofensywa przedstawicieli polskiego rządu i kierownictwa Lasów Państwowych, która ma zniechęcić nas wszystkich do unijnej Strategii na rzecz Różnorodności Biologicznej 2030. Leśny koncern opublikował szereg analiz, z których ma wynikać, że lepsza ochrona ekosystemów doprowadzi do poważnych zaburzeń w polskiej gospodarce. To kuriozalne pomieszanie priorytetów – komentuje Krzysztof Cibor z Greenpeace Polska.
Lepsza ochrona naszego wspólnego dobra – dzikiej przyrody, jaką przewiduje nowa strategia różnorodności biologicznej zaproponowana przez Komisję Europejską, wyraźnie nie pasuje kierownictwu Lasów Państwowych. Zatrzymanie wycinek w Bieszczadach czy na terenie planowanych od lat parków narodowych na Pogórzu Przemyskim, w Puszczy Knyszyńskiej czy na Mazurach – które niechybnie byłyby konsekwencją strategii – kolidują z ich interesem. W rozsyłanych do różnych podmiotów mailach oraz na stronie internetowej, Lasy Państwowe opublikowały szereg analiz dotyczących wpływu ograniczenia wycinek na gospodarkę. Lasy Państwowe kreślą apokaliptyczną wizję, w której ograniczenie wycinek oznaczać będzie miliardowe straty, zamknięcie tysięcy firm i bezrobocie dla kilku procent osób zatrudnionych w przemyśle. Takie informacje wybite są w rozsyłanym m.in. do samorządów mailu.
Te publikacje wyglądają tak, jakby nagle przestała obowiązywać Ustawa o lasach. Od kiedy to obowiązkiem Lasów Państwowych jest neoliberalna dbałość o wysokość przychodów i biznes innych firm? Lasy Państwowe mają się skupić na zachowaniu lasów, na ich ochronie, trosce o korzyści dla klimatu, środowiska i społeczeństwa. Dopiero na ostatnim miejscu w ustawie jest “racjonalne pozyskiwanie drewna”. W udostępnionych przez Lasy dokumentach ta ostatnia funkcja z pewnością przestała być racjonalna i całkowicie zdominowała pozostałe. Analizy leśnego koncernu da się streścić w powiedzonku nieżyjącego już trenera Janusza Wójcika: “kasa, misiu, kasa!”
Apokaliptyczne wizje koncernu są wyssane z palce i oparte na absurdalnych założeniach. Jedna rzecz jest jednak w nich ciekawa: strasząc znacznym spadkiem pozyskania drewna w związku ze strategią ochrony różnorodności biologicznej, leśny koncern przyznaje właściwie, że nadmiernie tnie w lasach, które powinny być chronione. Często słyszymy piękne słowa kierownictwa Lasów Państwowych o tym, jak ważne jest dla nich łączenie różnych funkcji lasu. Po tych publikacjach nie może być jednak wątpliwości – las to dla nich wyłącznie metry sześcienne drzewa, które trzeba wyciąć i spieniężyć. A prawo mieszkańców do korzystania z przyrody? Prawo do odpoczynku w naturze i podziwiania przyrody? Rozwój turystyki przyrodniczej? Dla Lasów Państwowych to wszystko nie ma znaczenia.
Na przykładzie Puszczy Białowieskiej wiemy, że cenny przyrodniczo las, do którego przyjeżdżają ludzie z całego świata, to zdecydowanie większy zysk dla regionu, niż magazyn drewna. Jest tylko jeden problem: harmonijny rozwój polskiej wsi w zgodzie z przyrodą jest fundamentalnie sprzeczny z wiecznie niezaspokojonym apetytem szefostwa koncernu leśnego.
Jednym z opublikowanych na stronach LP dokumentów jest analiza wykonana przez firmę doradczą Deloitte. Znajdujemy tam sformułowania, które jakimś trafem nie zostały zauważone przez kierownictwo Lasów Państwowych. Analitycy Deloitte mówią o koniecznej transformacji części polskiego przemysłu leśno-drzewnego wynikającej z działań na rzecz ochrony klimatu i środowiska. Najwyraźniej ta prawda nie pasuje do obrazu lansowanego przez szefów LP, z którego miałoby wynikać, że ich eksploatacja lasów ma trwać w niezmienionej formie po wsze czasy.
W całej Polsce trwają protesty przeciwko rabunkowej gospodarce leśnej prowadzonej przez Lasy Państwowe. Od Lasów Murckowskich w Katowicach po Puszczę Białowieską, od Bieszczad po Puszczę Bukową pod Szczecinem Polacy domagają się, żeby Lasy Państwowe przestały mieć przed oczami wyłącznie pieniądze i zaczęły patrzeć na las jako coś więcej. Las to dom dla tysięcy gatunków zwierząt i roślin, miejsce odpoczynku dla ludzi, nasze wspólne dziedzictwo, które musimy zachować dla naszych dzieci i wnuków. Jak długo Lasy Państwowe będą udawać, że tego głosu nie słyszą?
Do poniedziałku 5 kwietnia trwają konsultacje publiczne części unijnej strategii dotyczącej wiążących celów odbudowy zasobów przyrodniczych. Greenpeace bierze udział w konsultacjach i zachęca wszystkich, by dać mocny sygnał, że potrzebujemy silnego, jednoznacznego prawa i mechanizmów finansowych, które pozwolą realnie chronić naturalne ekosystemy i zakończyć ich szkodliwą dla ludzi i planety eksploatację. Każda osoba może wyrazić swoje poparcie, podpisując petycję do ministra ds. leśnictwa na stronie www.chronmylasy.pl.
Unijna strategia różnorodności biologicznej to przyjęta przez Komisję Europejską w zeszłym roku część Europejskiego Zielonego Ładu. Strategia zakłada m.in. zwiększenie poziomu ochrony przyrody w UE. W tym celu co najmniej 30% powierzchni państw członkowskich ma zostać objęte różnymi formami ochrony, w tym co najmniej 10% powierzchni – ochroną ścisłą. Ochrona ścisła ma dotyczyć m.in. wszystkich lasów naturalnych i starodrzewów.
Źródło: Greenpeace Polska
No i czemu tu się dziwić. Wpuściliśmy do siebie potentatów meblowych, a oni z czegoś muszą robić te swoje meble. Zachwycamy się wynikami produkcji i eksportu, a za chwilę będziemy płakać (na pewno nie ze szczęścia), bo zostaniemy z gaikami sosnowymi i przez kolejne 50 lat będziemy kupować drewno, które zdąży zyskać miano luksusu. Gdzie będziemy kupować? Aaaaa no właśnie, w Skandynawii. Ot taka to polityka. Nachapać się teraz, a reszta? Co tam – dla nas (baronów przemysłowych) starczy, a jak zabraknie to sobie – przepraszam – SOBIE dokupimy.