Salony fryzjerskie i kosmetyczne w Olsztynie i regionie przeżywają w piątek oblężenie. Samo dodzwonienie się do salonów piękności graniczy z cudem.
Pani Mirosława, która prowadzi mały zakład fryzjerski w centrum Olsztyna w piątek po godz. 11 wyłączyła telefon. “Wciąż dzwonił nie mogłam strzyc” – powiedziała fryzjerka, przycinając włosy starszemu panu. On na tę wizytę czekał tydzień. “I tak zapisuję klientów z wyprzedzeniem i miałam na dziś zaledwie 4 wolne miejsca, zapełniłam je już w czwartek po południu” – powiedziała fryzjerka.
W piątek nie tylko nie ma szans na to, by w Olsztynie skorzystać z usług fryzjerskich. Z cudem graniczy samo dodzwonienie się do salonów.
“Byłem w czwartek u fryzjera, zdążyłem jeszcze przed ogłoszeniem decyzji o zamknięciu salonów fryzjerskich. Siedząc na fotelu słyszałem, że fryzjerka odbierała non stop telefony od klientów i umawiała jeszcze na czwartek i na piątek”- powiedział Andrzej z Ostródy.
Telefony urywają się też u kosmetyczek. “Nie przyspieszę zabiegów i nie dam rady pracować do północy. Wiele pań umówiło się na wizytę w tygodniu przed Wielkanocą, teraz każda chce, bym je przyjęła dziś. Mimo, że to moje stałe klientki muszę odmawiać, jest mi głupio. Nie rozumiem decyzji o zamknięciu nas, przecież muszę pracować w reżimie sanitarnym, higiena to podstawowy element tej pracy” – powiedziała pani Magdalena, która ma salon w dzielnicy Jaroty.
Fryzjerki i kosmetyczki, z którymi rozmawiali reporterzy były rozżalone decyzją rządu o zamknięciu ich zakładów z powodu pandemii. “Przecież tradycją jest, że ludzie chcą na Wielkanoc dobrze wyglądać. Mamy zapełnione kalendarze na przyszły tydzień i co mamy mówić umówionym ludziom? Po kryjomu mamy pracować, by się na nas nie poobrażali?” – powiedziała pani Mirosława.
Decyzją rządu do soboty do 9 kwietnia salony fryzjerskie i kosmetyczne będą zamknięte.