To była już druga próba opłynięcia globu bez zawijania do portu. I tym razem Tomasz Cichocki musiał uznać wyższość natury. Podczas sztormu, jedenastometrowe fale uszkodziły maszt jachtu „Indykpol” i żeglarz musi zawinąć do Port Elizabeth.
Sztorm zaatakował żeglarza w okolicy południowej Afryki. Front niżowy rozpętał wiatry przekraczające skalę Beauforta a żeglarz zanotował uderzenia wiatru o sile przekraczającej 70 węzłów. Żeglarz komunikuje się ze swoim sztabem przez telefon satelitarny i poinformował, że jacht „Indyk” przeszedł piekło, a sam Cichocki twierdzi, że nigdy wcześniej nie widział ani takich fal, ani takich uderzeń wiatru. Po uspokojeniu się pogody Cichocki oszacował straty i wynika, że nie będzie mógł kontynuować rejsu bez zawijania do portu, bo masz jest jest uszkodzony i nie przetrwa kolejnego sztormu.
Żeglarz rozpoczął swój rejs 6 września, wypływając z francuskiego Brestu. To jest jego drugi samotny rejs dookoła świata trasą na wschód. Po raz pierwszy podjął wyzwanie w lipcu 2011 roku. Próba nie powiodła się i żeglarz również zawinął do Port Elizabeth, bo uszkodził płetwę sterową. Po jej naprawieniu kontynuował rejs i po 312 dniach wrócił do francuskiego portu.
rak