Stowarzyszenie „Pro Patria” chce ukarania pracowników Miejskiego Ośrodka Kultury za to, że bez zgody konserwatora zabytków na oknie zabytkowej kamienicy, w której siedzibę ma MOK zawiesili płótno z napisem „Piekło kobiet” i czarna błyskawicą.
O banerze wywieszonym na budynku olsztyńskiego Miejskiego Ośrodka Kultury pisaliśmy tutaj: Dziennikarz pyta prezydenta Olsztyna i Konserwatora zabytków o baner zawieszony na budynku MOK-u.
„Złożyłem takie zawiadomienie, bo doszło do złamania prawa” – powiedział prezes stowarzyszenia „Pro Patria” Władysław Kałudziński. Dodał, że z jego informacji wynika, że doszło do dwóch naruszeń: zawieszenia banera bez zgody konserwatora zabytków oraz wykonania plakatu z pieniędzy MOK.
„A to jest instytucja kultury, budynek ten służby szerszej społeczności, a nie tylko jednej opcji. Jak się niszczy zabytek, wywiesza na nim coś bez zgody, to trzeba za to odpowiadać. Osobiście wiem coś w tej kwestii” – powiedział Kałudziński.
Kałudziński to znany w Olsztynie działacz opozycyjny, obecnie doradca wojewody warmińsko-mazurskiego. W sierpniu 2016 roku razem z innym działaczem opozycji pomalował czerwoną farbą sierp i młot na pomniku Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej w centrum Olsztyna. Jak obaj tłumaczyli chcieli w ten sposób „uświadomić młodemu pokoleniu, czym był komunizm”.
Zarząd Dróg Zielni i Transportu w Olsztynie na własny koszt wyczyścił monument. Autorów pomazania pomnika chciał obciążyć kosztami czyszczenia, a gdy ci się nie zgodzili sprawa trafiła do sądu. Zdecydowano, że pozwani mają ponieść koszt prac – wyrok się uprawomocnił.
„Ja poniosłem konsekwencje, niech MOK także przestrzega zasad” – powiedział Kałudziński.
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Krzysztof Stodolny powiedział, że sprawy nie ma w rejestrach tej jednostki, a z uwagi na dwuzmianowość pracy prokuratury nie da się niezwłocznie ustalić, czy może przekazano ją gdzie indziej.
Plakat z płótna zrobiony metodą chałupniczą z napisem „Piekło kobiet” zawisł na oknie MOK w centrum Olsztyna po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. przerywania ciąży i wisiał wiele dni do czasu, gdy autorzy lokalnego portalu „Debata” zaczęli drążyć, czy zgodę na to wydał prezydent miasta i konserwator zabytków. Kierownictwo MOK wielokrotnie tłumaczyło, że plakat wykonały pracownice MOK i to one zdecydowały o jego wywieszeniu. Podano, że plakat nie naruszył kamienicy, bo wisiał na oknie.
Po zawiadomieniu o sprawie prezydenta Olsztyna plakat został zdjęty.
„Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie nie jest w żaden sposób zaangażowany w konflikt polityczny, jest natomiast zaangażowany w życie społeczne i otaczającą nasz rzeczywistość” – tłumaczyła temu portalowi Aneta Palińska, zastępca dyrektora MOK.
Dyrektor MOK, prozaik Mariusz Sieniewicz w mediach społecznościowych ironicznie zapowiedział: „Obiecuję, będę aktywnie pomagał prokuratorowi. Chodzi o baner „Piekło kobiet” na budynku MOK. Już ja wykryję tych „sprawców”-pracowników! A kochanej „Debacie” i „Patrii’ dziękuję, że strzegą porządku i pełnych więzień”.
Sytuacja z banerem „Piekło kobiet” nie jest pierwszym sprzeciwem „Pro Partii” wobec działań MOK. W przeszłości osoby związane z tym środowiskiem złożyły zawiadomienie do prokuratury, że w należącej do MOK galerii wystawiane są obrazy godzące w symbole narodowe. Postępowanie w tej sprawie trwa.
Warto też zbadać czy baner nie został wykonany za publiczne pieniądze w czasie pracy.