Ryszard Cecot, wieloletni działacz PSL, pracujący na co dzień w Urzędzie Marszałkowskim, został oskarżony przez jedną z pracownic o molestowanie. Komentując wydarzenie dla jednego z portali w Olsztynie, urzędnik zapowiedział: – O tym, jak się w PSL-u działa i w Urzędzie Marszałkowskim opowiem po postawieniu zarzutów.
Kilka dni temu pisaliśmy o tym, że pracownica Urzędu Marszałkowskiego w Olsztynie złożyła skargę na zachowanie p.o. dyrektora Departamentu Rozwoju Obszarów Wiejskich i Rolnictwa Ryszarda Cecota (zgodził się na podawanie personaliów i wizerunku) (Artykuły: Urzędniczka marszałka o dyrektorze: „próbował rozchylić mój dekolt”, Molestowanie w urzędzie? Oskarżony straszy, że wyciągnie brudy, a Beata Bublewicz wylądowała w szpitalu). Do incydentu miało dojść 10 lipca w jego gabinecie. Kobieta poinformowała swoją bezpośrednią przełożoną, że w czasie służbowej rozmowy dyrektor „w sposób niedopuszczalny próbował naruszyć moją strefę prywatności, tzn. usiłował rozchylić mój dekolt”. Przełożona urzędniczki w randze zastępcy dyrektora departamentu jeszcze tego samego dnia poinformowała o sprawie kierownictwu urzędu, które 17 lipca powołały komisję do zbadania tych zdarzeń, a sam zespół zaczął pracować… dopiero 31 lipca (dziwi opieszałość urzędu – red.). Co ciekawe – pisała o tym Polska Agencja Prasowa – urząd w pewien sposób skomentował już zajście, mimo że wyniku postępowań komisji jeszcze nie ma. PAP w depeszy cytuje biuro prasowe urzędu: „Jak wynika z dotychczasowych doświadczeń Urzędu, poważne zarzuty stawiane współpracownikom, nie zawsze znajdują potwierdzenie w przeprowadzonym postępowaniu wyjaśniającym, a nawet sądowym”.
Władze urzędu marszałkowskiego przeniosły Ryszarda Cecota na czas wyjaśniania sprawy (od 3 sierpnia) ze stanowiska dyrektora Departamentu Sportu na p.o. dyrektora Departamentu Rozwoju Obszarów Wiejskich i Rolnictwa. Dziwi, że tak późno, ale i zaskakuje wszechstronność Ryszarda Cecota.
W oczekiwaniu na wynik postępowania doszło do politycznej przepychanki. Oskarżony przez urzędniczkę dyrektor udzielił wywiadu portalu „Debata”, w którym porównuje swoją sytuację do filmu „Polowanie na Czerwony Październik”, sugerując, że „polowanie” na jego osobę ciągnie się od 2004 roku, kiedy funkcję prezesa zarządu wojewódzkiego piastował Stanisław Żelichowski. W ostatnich latach Ryszard Cecot miał podpaść, bo wsparł w wyborach Jacka Protasa (PO). Jakby tego było mało, oskarżony przez urzędniczkę sugeruje, że za wszystkim stoi była poseł, obecnie wicedyrektor Departamentu Turystki, Beata Bublewicz, która jego zdaniem „przychodzi, kiedy chce do pracy, kiedy chce wychodzi”. Ryszard Cecot odgraża się, że jeśli dostanie zarzuty to „powie więcej”, bo wie trochę na temat funkcjonowania urzędu. Dodaje również, że ma świadka, że urzędniczka została namówiona do złożenia fałszywych oskarżeń.
Beata Bublewicz wydała oświadczenie, w którym pisze, że Ryszard Cecot „mobbingował mnie dwukrotnie w ubiegłym roku (18 marca i 2 kwietnia) zgłosiłam to pisemnie do pani wicemarszałek Jolanty Piotrowskiej, której podlega Departament Sportu. Na skutek mobbingu 2 kwietnia rano podczas godzin pracy, po „rozmowie” z dyrektorem Cecotem, trafiłam na izbę przyjęć Szpitala Miejskiego w Olsztynie w reakcji na silny stres z bardzo wysokim ciśnieniem 200/130. Była posłanka oddala także zarzuty o jej rzekomej niekompetencji. – W lipcu tego roku miały miejsce inne zdarzenia mobbingowe wobec mnie i wobec bezpośrednio podległej mi urzędniczki będące represjami za zgłoszenie molestowania podległej mi urzędniczki w piątek 10 lipca – pisze w oświadczeniu Beata Bublewicz. – Zdarzenie to natychmiast zgłosiłam pisemnie bezpośredniej przełożonej, ponieważ zawsze postępowałam zgodnie z prawem i uważam, że takich zachowań nie wolno tolerować. To nie ja nie umiem utrzymać rąk przy sobie, tylko Pan dyrektor.
Przyjdzie nam zapewne poczekać na wyniki prac urzędowej komisji. Jedno jest pewne: w imię obrony własnych interesów w urzędzie, nikt nie będzie brał jeńców.