Dokładnie 14 lipca 2000 roku Bank Żywności w Olsztynie rozpoczął swoje funkcjonowanie. Od tamtego czasu podczas organizowanych przez siebie zbiórek żywności bank zebrał kilkaset ton produktów. Pracownicy banku uratowali przed zmarnowaniem tysiące ton żywności, a ze wsparcia banku skorzystało łącznie kilkaset tysięcy osób na Warmii i Mazurach.
Pod koniec 1999 roku w Olsztynie zaczęli się spotykać przedstawiciele siedmiu organizacji, zainteresowanych powołaniem banku żywności. Wówczas w Polsce działało tylko kilka takich banków (dziś ponad 30). Ostatecznie porozumienie o utworzeniu organizacji w Olsztynie podpisały trzy organizacje: Stowarzyszenie Dzieciom Wiejskim z Jonkowa, Olsztyńskie Stowarzyszenie Wsparcia Społecznego oraz Stowarzyszenie Centrum Rozwoju Ekonomicznego Pasłęka. – Na początku działalności naszym pierwszym celem była pomoc społeczna i idea pomagania drugiemu człowiekowi – mówi Marek Borowski, prezes Banku Żywności w Olsztynie. – Nigdzie na świecie nie powinno być tak, że człowieka nie stać na podstawowe rzeczy zaspokajające jego egzystencję. A żywność jest jedną z takich rzeczy. Grunt pod takie działanie był odpowiedni, bo potrzeby społeczne w tamtym czasie na Warmii i Mazurach były ogromne. Byliśmy na samym szczycie listy, jeśli chodzi o ubóstwo. Bank przez te wszystkie lata działalności stał się organizacją rozpoznawalną przez wszystkich mieszkańców regionu.
Przywykliśmy już do tego, że dwa razy w roku w sklepach spożywczych widzimy wolontariuszy Banku w charakterystycznych pomarańczowych koszulkach (bywało, że w jednej zbiórce brało udział 5000 osób!). Choć początki istnienia nie były łatwe. Organizacja kilkukrotnie przenosiła się, borykała się z problemami finansowymi, a warunki lokalowe były, delikatnie mówiąc, spartańskie. – Pierwsza zima w budynku przy ul. Monte Cassino była bardzo trudna, bo co prawda mieliśmy jakieś ogrzewanie elektryczne, ale ono nie wystarczało – wspomina Marek Borowski. – Jak ktoś do nas przyjeżdżał, to dostawał koc, żeby móc wysiedzieć w tych warunkach, a w drzwiach wisiały kolejne koce, gdyż tak było zdecydowanie cieplej. W 2001 roku lokalna prasa pisała, że Bank to „2,5 etatu łącznie z prezesem Borowskim, stara Nysa oraz wynajmowany magazyn i małe biuro”.
Dziś to prężnie rozwijająca się organizacja z dużym budżetem i kilkudziesięcioma pracownikami. Bank rozrósł się kadrowo i lokalowo, ewoluowały też cele, które sobie stawia. Wciąż najważniejsza jest pomoc żywnościowa i ratowanie żywności przed zmarnowaniem, ale w trakcie rozwoju Bank otoczył opieką także bezdomnych i bezrobotnych. – Cały czas byliśmy blisko człowieka i w pierwszych latach działalności często korzystaliśmy z pomocy bezdomnych ze schroniska, co sprawiło, że podjęliśmy w tym zakresie współpracę z Centrum Integracji Społecznej. Część z tych bezdomnych zaczęła pojawiać się częściej, część z nami została, znajdując po jakimś czasie zatrudnienie – opowiada prezes Banku Żywności. – Okazało się potem, że przez kilkanaście lat przez nasze struktury przeszło ponad 100 bezrobotnych i wielu z nich odnalazło się potem na rynku pracy. Dziś ten sektor związany z aktywizacją zawodową i społeczną w działalności Banku rozrósł się i stał się ważnym ogniwem wsparcia poszczególnych osób, czy rodzin. Realizujemy na tym polu wiele projektów finansowanych ze środków EFS dla mieszkańców regionu, niektóre adresowane są do całych rodzin.
W ubiegłym roku Bank oddał do użytku swój kolejny projekt – Kuźnię Społeczną, która w kilka tygodni po otwarciu, spłonęła. W Banku cieszą się jednak, bo po remoncie zaczyna ona znów tętnić życiem. Kuźnia ma być projektem komercyjnym, który zapewni finansowanie Bankowi, ale także miejscem aktywizacji społecznej i zawodowej, w którym znajdą zatrudnienie osoby pozostające długo poza rynkiem pracy.
„Tworząc Kuźnię, chcieliśmy także, aby łączyła ono ludzi organizacji pozarządowych i biznesu. Chcemy w niej wspierać firmy i przedsięwzięcia w początkowej fazie działalności, będąc inkubatorem przedsiębiorczości, bo rozwój i innowacyjność to także bliskie nam zagadnienia – dodaje Marek Borowski. – Nie będziemy jednak zapominać o organizacji w Kuźni wydarzeń kulturalnych oraz tych, które skupiać się będą wokół jej serca – kuchni warsztatowej. W tym miejscu będziemy edukować, przybliżać i łączyć pokolenia wokół zagadnień związanych za odżywianiem i niemarnowaniem żywności”.