Pandemia boleśnie uderzyła w wyceniany na 8 mld zł polski rynek usług ślubnych, który w 2020 r. może się skurczyć nawet o połowę. Część firm liczy się ze spadkiem przychodów o ponad 90 proc. – pisze we wtorek „Rzeczpospolita”.
Z sondażu, który dla „Rzeczpospolitej” przeprowadził portal Wedding.pl wynika, że jedynie 5 proc. firm działających w branży ślubnej nie spodziewa się spadku przychodów w tegorocznym sezonie. Ankietę zrealizowano w czerwcu – w pierwszych tygodniach po odmrożeniu branży ślubnej, wśród ponad 220 działających w niej usługodawców.
Według sondażu, najlepiej ze skutkami lockdownu i obecnych ograniczeń radzą sobie fryzjerzy i makijażystki oraz fotografowie i operatorzy kamer. Oni najczęściej twierdzili, że nie widzą spadku zleceń, a jeśli już, to nie większe niż 30 proc. Sprzyja im fakt, że z usług fryzjera czy fotografa korzystają też pary młode, które rezygnują w czasie pandemii z weselnej imprezy – zauważa gazeta.
Dziennik powołuje się na dane GUS, z których wynika, że koronawirus zdecydowanie ograniczył także liczbę zawieranych teraz małżeństw; w marcu było ich o 30 proc. mniej niż rok wcześniej, a w kwietniu, gdy obowiązywały restrykcyjne ograniczenia w kościołach, spadek przekroczył 60 proc.
Rozmówcy gazety wskazują, że ten rok miał być dla branży ślubnej rekordowo dobry, tymczasem część klientów przesuwa wesela na późniejsze terminy, w tym na 2021 r., część (szczególnie pary mieszkające za granicą) odwołuje zlecenia, nie mając pewności, czy za rok sytuacja się unormuje.
Branża ślubna liczy teraz na jesień – pisze „Rz”. Prawie co trzeci uczestnik ankiety Wedding.pl dostrzega wzrost zainteresowania terminami jesienno-zimowymi. Jednak 82 proc. ocenia, że nawet ożywienie jesienią nie pozwoli nadrobić strat z pierwszej połowy roku – czytamy w gazecie.