Spółdzielnia Mieszkaniowa „Jaroty” żeruje na epidemii koronowirusa. Zatrudniła trzeciego wiceprezesa, który miał szukać oszczędności, a za dezynfekcję klatek schodowych będą płacić mieszkańcy.
– Czterech prezesów bierze koszmarne pensje, a my z własnych kieszeni mamy dopłacać do już i tak wysokiego czynszu za bezpieczeństwo w blokach? – nie ukrywa zdenerwowania jeden ze spółdzielców z osiedla Nagórki.
To w jego bloku przy ul. Wańkowicza pojawił się komunikat informujący, że za dezynfekcję klamek, uchwytów, drzwi zewnętrznych, skrzynek pocztowych, kaset domofonowych, włączników i innych elementów mają płacić sami lokatorzy. Miesięczna opłata eksploatacyjna „w okresie zagrożenia epidemią koronawirusa” za mieszkanie M3 zwiększy się o 3,87 zł, M4 – 4,83 zł, zaś M5 – o 5,80 zł. W sumie niewiele, ale jeśli policzy się wszystkie lokale…
Na nasze pytanie, czy te opłaty dotyczą innych osiedli spółdzielni SM „Jaroty”, prezes Roman Przedwojski odpowiedział, że od 1 kwietnia dezynfekcję trzy razy w tygodniu wprowadzono w 603 klatkach schodowych, kosztem rezygnacji z części dotychczasowych zabiegów higienicznych, w 162 klatkach – sprzątanych przez samych mieszkańców – zawarto dodatkową umowę na czynności dezynfekcyjne, oczywiście za dodatkową opłatą. Natomiast w 360 klatkach sprzątające je firmy usługowe nie zdecydowały się na taki ruch, jak w pierwszym przypadku. Dlatego spółdzielnia wybrała najniższą z ośmiu ofert na dezynfekcję, która to kwota będzie rozłożona między lokatorów i wliczona w stawki ekploatacyjne.
Prezes nie odpowiedział jednak na nasze zasadnicze pytanie: Dlaczego mieszkańcy mają pokrywać koszty operacji zabezpieczania przed rozwojem epidemii, skoro spółdzielnia zatrudniła trzeciego zastępcę prezesa zarządu, m.in. aby osiągać oszczędności? Tak motywował Roman Przedwojski zatrudnienie od początku tego roku nowego, trzeciego już wiceprezesa, którym został Sławomir Machnik, emerytowany dyrektor wydziału geodezji olsztyńskiego ratusza. Miał on się zająć w „Jarotach” nadzorowaniem inwestycji i remontów, co wcześniej robił wiceprezes Piotr Warecki. A ten drugi, według zapewnień prezesa, miał skupić się na obniżeniu kosztów eksploatacji. Jak widać, czyni to bardzo skutecznie, wykorzystując epiedemię koronawirusa.
W innych spółdzielniach, jak podaje „Gazeta Olsztyńska„, te sprawy traktowane są inaczej. Na przykład mocno przez nas krytykowana SM „Pojezierze” nie planuje zwiększenia opłat związanych z zabezpieczeniem przed epidemią, bo w planie gospodarczo-finansowym utworzyła rezerwę na nieprzewidziane wydatki. Również SM „Dom” nie planuje podwyżek opłat eksploatacyjnych, podobnie jak Zakład Lokali i Budynków Komunalnych. Jak widać, „Jaroty” są w tym zestawieniu niechlubnym przykładem.
Więcej:
Wielkie zmiany w SM Jaroty. Opłaty rosną, a prezes zatrudnia trzeciego zastępce
Przedwojski to kur..a. 17.02.21 był w interwencji reportaż śmieć jebana.
Draństwo !!!to co się dzieje w społdzelniach mieszkaniowych Jaroty to samo dotyczy Spółdzielni Pojezierza ludzie obudzimy się !!! Dziadki geriatryczne tak nas okradają przy tych swoich rządach ,nie może dalej tak być!!!prezes geriatryczny jest nie wydolny ! Już dosc mamy tych pasożytów doją z nas kasę i swymi rodzinami i protegowanym i obstawiają stanowiska musimy zakładać wspólnoty !!! To jest granda co wyprawiają wymyslaja!!podwyżki nie uzasadnione zachciało im się plytki kłaść w piwnicach .pytam ? Robią nam dodatkowe koszty ,sprzątaliśmy sami ,na przymus wcisnęli sprzątanie i dyzenfekcje ,która jest nie wykonywana a klatki schodowe myte są jakimiś pomyjami śmierdzącymi obrzydliwymi… Czytaj więcej »