Olsztyńskie Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji (MPK) wyjaśnia, czy motorniczy tramwaju pozostawił na peronie na przystanku 2-letnie dziecko, którego matka weszła do tramwaju po wózek. Dzieckiem zaopiekowała się przypadkowa kobieta, która poinformowała o sprawie.
Według relacji kobiety, do sytuacji doszło w tramwaju linii nr 2, który w miniony wtorek po godz. 11.20 pokonywał trasę z dzielnicy Jaroty w Olsztynie w kierunku dworca PKP. MPK w Olsztynie od kilku dni wyjaśnia sprawę.
„W tramwaju jechały trzy mamy z wózkami, w tym ja. Jedna z mam, która podróżowała z ok. dwuletnim chłopcem, trzymała dziecko na kolanach i gdy wysiadała na przystanku przy szpitalu wojewódzkim, najpierw wyniosła z tramwaju dziecko, a potem wróciła do wagonu po wózek. By ułatwić jej wyjechanie wózkiem z tramwaju, wyjechałam ze swoim dzieckiem. Gdy stałam na peronie, nagle drzwi tramwaju zamknęły się i pojazd odjechał. Zostałam na peronie z wózkiem ze swoim 8-miesięcznym dzieckiem i obcym dwuletnim malcem” – relacjonowała pani Monika.
Pani Monika zapewniła w rozmowie z redakcją, że machała i sygnalizowała motorniczemu, że zostało na peronie dziecko bez mamy. „Chłopiec się trochę zdenerwował ale wzięłam go na ręce i zapewniłam, że mama zaraz przyjdzie, po czym szybko chodnikiem ruszyłam w stronę najbliższego przystanku na Skwerze Wakara” – mówiła kobieta.
Rzecznik prasowy MPK Cezary Stankiewicz poinformował, że motorniczy tramwaju potwierdził, że do takiej sytuacji doszło, jednak jego wersja wydarzeń jest inna.
Z relacji pani Moniki wynika, że matka, która odjechała z pustym wózkiem podeszła do motorniczego i poprosiła, by ten ją wysadził. Stało się to ok. 500 metrów od przystanku, na ul. Kościuszki. „Ta kobieta przekazała mi, że motorniczy na nią nakrzyczał, że się guzdrała i to jej wina. Guzdrała się, owszem, ale to nie powód by odjechać zostawiając dziecko bez mamy. A co, gdyby dziecko zostało samo? Ja sama chciałam jechać dalej, a przez to, że motorniczy nie zareagował na moje machanie szłam z wózkiem pieszo kilka przystanków, bo uciekły nam inne kursy” – powiedziała pani Monika.
Rozmówczyni powiedziała, że od razu po zdarzeniu zatelefonowała do przewoźnika i zrelacjonowała sytuację, zaś kilka dni później napisała e-mail ze skargą na zachowanie motorniczego.
Cezary Stankiewicz poinformował, że ponieważ „stawianie słowa przeciwko słowu w tej sytuacji wiele nie wnosi” przewoźnik zdecydował o zabezpieczeniu monitoringu zewnętrznego i wewnętrznego z tego kursu. „Po jego analizie z pewnością precyzyjnie i wyczerpująco odpowiemy, czy do takiej sytuacji doszło, czy nie. Niestety to może potrwać kilka dni, proszę zatem o cierpliwość” – poinformował rzecznik MPK.
Więcej:
Kto zostawił 2-letnie dziecko na przystanku? Wyjaśnił to już monitoring z tramwaju
Tyle najazdów na motorniczego. W porządku, zamknął drzwi, odjechał bez dziecka, no źle zrobił. Z drugiej strony nie wiem czy wiecie, ale każdy kierowca musi się zmieścić w czasie, żeby dojechać o nim na kolejny przystanek. Nie może czekać, aż szanowna mamuśka wywlecze się z wózkiem i dzieckiem osobno i która zostawiła dziecko na przystanku a potem polazła po wózek. Gdzie trzeba mieć mózg? Ponadto w poprzednim artykule padła informacja, że autobus miał dwa miejsca na wózki, które były już zajęte a ta władowała się jako trzecia. Sama jest sobie winna, ale pretensja do świata musi być. Szkoda tylko dziecka.
trawajarz się nie popisał, ale z drugiej strony madka zachowała się nieodpowiedzialnie zostawiając dwulatka na przystanku przy ruchliwej ulicy. nie wiem jaki wózek miała, że nie była w stanie w niskopodłogowym tramwaju wysiąść i z wózkiem i dzieckiem. Druga ogarnięta matka sobie poradziła.