W Ośrodku Rehabilitacji Ptaków Dzikich w Bukwałdzie pod Olsztynem otwarto w środę nowy szpital, w którym będą operowane dzikie ptaki. Do tej placówki rocznie trafia tysiąc osobników – od bielików po miejskie gołębie.
Ośrodek Rehabilitacji Ptaków Dzikich przed 15 laty stworzyła w Bukwałdzie pod Olsztynem dr Ewa Rumińska. Przez wiele lat leczyła ona dzikie ptaki w gabinecie zaaranżowanym w dawnym budynku gospodarczym.
“Nowy szpital to dla nas ogromny rozwój, ogromna poprawa możliwości leczenia dzikich ptaków” – powiedziała w środę dr Rumińska, która z tej okazji pozwoliła osobom postronnym na zobaczenie całego Ośrodka. Na co dzień nie jest to możliwe, ponieważ celem leczenia dzikich ptaków jest przywrócenie ich naturze. W związku z tym w Bukwałdzie robi się wszystko, by ptaków nie oswajać, nie uzależniać od ludzi. Te, które nie mogą wrócić do natury – nawet po rehabilitacji – zostają w azylach w wolierach Ośrodka.
W nowym szpitalu ptaki będą przebywać w dużo lepszych warunkach, co pozwoli na większą skuteczność leczenia. “Więcej ptaków będzie mogło wrócić do natury” – zapewniła dr Rumińska.
Rocznie do ośrodka w Bukwałdzie trafia ponad tysiąc osobników: od bielików, myszołowów czy puchaczy przez mewy, gołębie po bociany i żurawie. Większość leczonych tam ptaków jest mięsożernych. Miesięcznie ptaki zjadają 1,5 tony karmy (są to martwe pisklęta z wylęgarni) oraz 10 litrów owadów.
Niektórzy podopieczni, np. jerzyki, karmieni są przez pracowników Ośrodka wprost do dzioba. “Jerzyki w naturze żywią się w locie. Nie potrafią jeść siedząc w klatce. Dlatego musimy je sami regularnie karmić, co dwie godziny po kilka owadów” – powiedziała pracownica Ośrodka Joanna Zawadzka.
W ramach wartego 450 tys. zł projektu, który ośrodek w Bukwałdzie zrealizował budując lecznicę dla ptaków, powstały też nowe woliery. Są one szczelnie ogrodzone tak, by chore osobniki z jednej strony nie padały łupem drapieżników, a z drugiej by ptaki, które nie poradzą sobie w naturze, nie uciekały.
W jednej z wolier zbudowano basen, który będzie służył rehabilitacji np. łabędzi czy kaczek.
Dr Rumińska przyznała, że wiele ptaków szybko wraca do zdrowia, ale zdarzają się osobniki, które przebywają w ośrodku kilka lat, zanim trafią na wolność. Tak się stało m.in. z mewą, która miała złamane skrzydło. Niezbyt dobrze się ono zrosło, ale ptak systematycznie trenował latanie, a po trzech latach – w pełni gotowy do życia na wolności – został wypuszczony z woliery.
Nowy szpital pozwoli także na wszczepienie implantu nogi sowie błotnej, która od kilku lat przebywa w wolierze w Bukwałdzie. Ptak świetnie lata, ale ma jedną nogę krótszą. Jeśli uda mu się wszczepić implant, jest duża szansa, że wróci on do natury.
Ośrodek Rehabilitacji Ptaków Dzikich w Bukwałdzie jest największym tego typu obiektem w woj. warmińsko-mazurskim. Poza nim w regionie działa jeszcze siedem innych podobnych placówek: w Mazurskim Parku Krajobrazowym, w Jerzwałdzie, Dąbrówce, Napromyku, w Gronowie Elbląskim, Dębinach i Nowym Monasterzysku. Żaden z tych ośrodków nie działa jednak na wschodzie regionu, dlatego ranne ptaki np. z okolic Gołdapi czy Orzysza często trafiają do ośrodków na Podlasiu.