W kolejnej kadencji jesteśmy gotowi więcej instytucji centralnych przenieść do b. miast wojewódzkich – zadeklarowała szefowa MPiT Jadwiga Emilewicz. Samorządowcy z mniejszych miast wskazywali w debacie na możliwość wzmocnienia ich przez „rozsądną deglomerację”.
Perspektywa deglomeracji, czyli wzmacniania – w różnych formach – mniejszych ośrodków, także tych, które ponad 20 lat temu utraciły status stolicy województwa, była w niedzielę jednym z tematów debaty „Miasto Plus” w ramach zakończonej w Katowicach Konwencji Programowej PiS i Zjednoczonej Prawicy.
„Deglomeracja, dobre, duże inwestycje i mądra polityka klimatyczna w miastach, poprawa jakości powietrza, to nasze największe wyzwania na najbliższe lata” – oceniła minister przedsiębiorczości i technologii. Jak mówiła, przenosząc wybrane instytucje centralne poza stolicę można nie tylko pozyskać dla nich dobrych pracowników, ale także dowartościować miejsca, do których takie instytucje mogłyby zostać przeniesione.
Oceniła, że np. Główny Urząd Geodezji i Kartografii mógłby znaleźć się w Olsztynie, gdzie – jak mówiła Emilewicz znajduje się uczelnia kształcąca najlepszych specjalistów w tej dziedzinie. „Z całą pewnością będę rekomendować, aby w nowej kadencji jednym z pierwszych urzędów, który nadawałby się do przeniesienia, był Główny Urząd Geodezji i Kartografii” – powiedziała minister, oceniając, że w Olsztynie, korzystając z wykształconych kadr, Urząd ten mógłby lepiej i taniej świadczyć usługi dla całej Polski.
Emilewicz przypomniała, że 31 miast, które niegdyś były stolicami województw, utraciło wiele swoich funkcji po reformie samorządowej w 1998 roku; ich mieszkańcy oczekują wysokopłatnych miejsc pracy, dobrej jakości infrastruktury oraz inwestycji dających zatrudnienie. Jak mówiła, szczególnego wsparcia wymagają także te miasta, które nie były wojewódzkimi, a utraciły swoje dawne funkcje, np. przemysłowe.
„Dla tych miast ogromną szansą i nadzieją jest umiejscowienie centralnych instytucji administracji publicznej, które bez utraty jakości mogą być rozlokowane poza Warszawą. Bo, jak mówi wielu ekspertów, Polska jest doskonałym państwem do tego, aby być państwem policentrycznym, aby centrum nie było tylko jedno, aby centrum całej administracji nie była tylko Warszawa. My udowodniliśmy, że traktujemy ten program naprawdę na serio” – powiedziała minister przedsiębiorczości i technologii.
Jako przykład podała ulokowanie głównego laboratorium Urzędu Miar w Kielcach czy decyzję o lokalizacji Platformy Przemysłu Przyszłości, pomagającej w transformacji przedsiębiorstw, w Radomiu. „Ale to dopiero początek” – zapowiedziała minister Emilewicz.
Oceniła, że Warszawa nie może być jedynym miejscem „działającym jak magnes” – atrakcyjnym inwestycyjnie, z rozwiniętymi funkcjami społecznymi. „Tego typu planów nie da się zrealizować bez współpracy rządu z samorządem. Dlatego te cztery lata są nam potrzebne, aby zrealizować plany, które mamy, i które jesteśmy świadomi i gotowi dostarczać” – powiedziała minister.
O potrzebie „rozsądnej” – jak mówił – deglomeracji przekonywał prezydent Chełma Jakub Banaszek, który podkreślił, że dobra współpraca między rządem a samorządem może być kluczem do rozwiązania wielu problemów mniejszych ośrodków.
„Deglomeracja to nic innego jak przenoszenie miejsc pracy, urzędów centralnych, poza obręb metropolii. Ale żeby deglomerację dobrze przeprowadzić, należy ją przeprowadzić mądrze, to znaczy tak, żeby nie osłabiać metropolii, bo to nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby uwolnić potencjał miast małych i średnich” – tłumaczył prezydent Chełma, wskazując, iż ulokowanie w takim ośrodku instytucji może pobudzić jego rozwój i korzystnie wpłynąć na otoczenie. Ocenił, że deglomeracja może być jedną z propozycji programowych PiS.
„Naszą propozycją jest deglomeracja, czyli tworzenie nowych miejsc pracy, przenoszenie urzędów poza wielkie ośrodki metropolitalne. Uzupełnieniem tego wszystkiego – ponieważ deglomeracja sama w sobie nie jest panaceum na rozwiązanie każdego problemu – jest stworzenie indywidualnych kart rozwoju, kart potencjału miast małych i średnich, byłych miast wojewódzkich” – mówił prezydent Chełma, wskazując, że każde miasto ma inną specyfikę i inny potencjał, do których trzeba dostosować program dla miasta, by nie traciło funkcji społeczno-gospodarczych.
Również prezydent Katowic Marcin Krupa podkreślił w debacie konieczność współpracy samorządów z rządem, by miasta mogły pozytywnie się zmieniać. „Żeby zmiany następowały, konieczna jest współpraca. Bez współpracy możemy zapomnieć o jakichkolwiek zmianach. Żadne miasto nie jest w stanie sobie poradzić, jeżeli nie funkcjonuje w symbiozie z władzami centralnymi” – mówił prezydent stolicy Górnego Śląska, jako dobry przykład takiej współpracy podając program Mieszkanie Plus, w ramach którego w Katowicach powstaje osiedle Nowy Nikiszowiec.
„Często mamy różne poglądy, często mamy różne zdania na określony temat, ale współpraca pozwala na to, że można usiąść do stołu, dogadać się, osiągnąć konsensus i iść do przodu. Każde stanie miejscu to jest cofanie się do tyłu. Jeżeli nie będą powstawały nowe inwestycje, miejsca pracy, to będziemy się cofać” – dodał Krupa, wskazując, iż aby zatrzymać ludzi w miastach należy zaoferować im mieszkanie, dobrą pracę oraz możliwość atrakcyjnego spędzania czasu wolnego.
Jak mówiła minister Emilewicz, w miastach mieszka obecnie ok. 60 proc. populacji Polaków; a w skali globalnej – ponad 70 proc. ludności świata. Miasta generują ok. 60 proc. światowego PKB. Podkreśliła konieczność realizowania skutecznej polityki miejskiej.
„Mówimy dzisiaj o miastach, dlatego że miasta nie tylko chcemy +odbić+ i utrwalić tam swoją obecność, przekonać mieszkańców miast do siebie, ale przede wszystkim dlatego, że poprawnie zdefiniowaliśmy w Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju najważniejsze wyzwania” – powiedziała szefowa resortu przedsiębiorczości i technologii.