Na 12 lat więzienia skazał w piątek Sąd okręgowy w Olsztynie Krzysztofa P. i Mirosława C. za gwałt ze szczególnym udręczeniem. Obaj skazani przez 15 lat mają zakaz zbliżania się do poszkodowanej i każdy z nich ma jej zapłacić 100 tys. zł zadośćuczynienia.
Z uwagi na charakter sprawy uzasadnienie wyroku było niejawne. W sentencji sąd podał, że obaj oskarżeni mają odbywać karę w zakładach karnych, w których będzie prowadzona terapia dla osób z zaburzeniami osobowości i uzależnionych.
Po wyjściu z więzienia obaj skazani nie będą mogli się zbliżać do pokrzywdzonej na mniej niż 100 m – ma to być kontrolowane przy pomocy dozoru elektronicznego. Obaj mają zapłacić dziewczynie po 100 tys. zł za doznane przez nią krzywdy.
Wysokość kar więzienia – po 12 lat – jest zgodna z wnioskiem prokuratury.
Krzysztof P. i Mirosław C. byli wielokrotnie karani sądownie za przestępstwa przeciwko mieniu, C. także za przestępstwa związane z seksualnością. Sprawa, za którą zostali skazani w piątek, toczyła się z wyłączeniem jawności. Obaj nie przyznawali się do winy. Gdy sąd rozpoczął odczytywanie sentencji wyroku i padło stwierdzenie: „uznaje za winnych”, Krzysztof P. zaczął krzyczeć: „to nieprawda, nic takiego się nie wydarzyło, to spisek tej dziewczyny i jej matki”. Na polecenie sądu policja wyprowadziła go z sali rozpraw.
Matka P. na sądowym korytarzu powiedziała, że jej syn „na pewno będzie się odwoływać, bo to wszystko są bzdury, bo nic takiego się nie stało”.
P. i C. zarzucono wielokrotne zgwałcenie 17-letniej dziewczyny w lipcu 2016 roku w Trękusku pod Olsztynem. Szczególne udręczenie polegało na tym, że ofiara była w trakcie menstruacji, poza tym miała być straszona handlarzami ludźmi. Zdarzenie wywołało u dziewczyny zespół stresu pourazowego i epizod depresyjny.
Ofiara ani nikt z jej bliskich nie przyszli na odczytanie wyroku.
Gdy organy ścigania w 2016 roku informowały o gwałtach w Trękusku, podawano, że dziewczyna była w domu sprawców przetrzymywana kilka dni, że zatrzymani mężczyźni zbudowali specjalnie wygłuszony pokój, w którym dochodziło do gwałtów. Miały tam też być zamontowane głośniki, które miały zagłuszać ewentualne wołanie o pomoc. Z sentencji wyroku wynika, że ofiara spędziła w tym domu jedną noc, a w zarzutach nie było mowy o specjalnych pomieszczeniach.
„Oni tak mówili, bo syn miał w pokoju skóropodobną tapetę i jak robili oględziny w domu, to mówili, że to wygłuszenie. To nieprawda” – powiedziała matka P. Dodała, że dziewczyna wcale nie została zgwałcona, że swobodnie przemieszczała się po domu, w którym oprócz jej syna i jego kolegi byli też inni domownicy.
Wydany w piątek wyrok jest nieprawomocny.
Bardzo dobrze pieknie,morda w kubel wielce poszkodowany degenerat, po 15lat powinni dostac spokojnie!! Pozdrawiam miasto sprzedawczykow!