Minionej zimy na Warmii i Mazurach drogowcy wycięli ponad 3 tys. przydrożnych drzew – informuje Polska Agencja Prasowa. – Zdaniem radnych wojewódzkich to za mało, bo w 2013 roku na skutek uderzenia w drzewo zginęło 51 osób. Miłośnicy przyrody ubolewają, że na trwałe zmienił się krajobraz.
Rosnące przy drogach drzewa od 10 lat wzbudzają w naszym województwie gorące dyskusje i wywołują emocje. Miłośnicy regionu, którym leży na sercu zachowanie w jak najlepszym stanie krajobrazu, sprzeciwiają się wycince, nazywając przydrożne drzewa „znakiem rozpoznawczym” Warmii i Mazur. Zwolennicy wycinki rosnących w pasach drogowych drzew mówią, że nic nie jest cenniejsze od ludzkiego życia. Dyskusja o przydrożnych drzewach rozgorzała na nowo na ostatniej sesji sejmiku województwa.
– W 2013 roku na skutek uderzenia w drzewo zginęło aż 51 osób. To o 51 osób za dużo – mówił na sesji radny Wiesław Pietrzak (SLD), który analizował stan bezpieczeństwa w województwie. Marszałek Jacek Protas komentując to wystąpienie, zapewnił, że „osobiście jest wielkim miłośnikiem przyrody, ale zgadza się, że „żadna pachnica dębowa nie jest ważniejsza od ludzkiego życia”. Za te słowa marszałek dostał od radnych jedyne na tej sesji oklaski.
Pachnica dębowa to gatunek dużego chrząszcza, który mieszka w starych dziuplach. Jest to relikt lasów pierwotnych i jest chroniony wszędzie tam, gdzie występuje – także w Polsce. W warmińsko-mazurskich przydrożnych drzewach ten chrząszcz jest spotykany dość często i w związku z tym na wycinkę drzew, w których zamieszkuje, drogowcy muszą się starać o specjalne zgody. Często warunkiem takiej wycinki jest „przeprowadzenie” pachnicy dębowej do innych, wskazanych przez inspektorów ochrony środowiska miejsc. Argument chronienia pachnicy dębowej często podnoszą obrońcy przydrożnych drzew.
– Skoro Unia Europejska daje nam pieniądze na drogi i każe chronić pachnicę, to nie ma co dyskutować i trzeba ją chronić. Słowa marszałka z sesji o pachnicy są dla mnie skandaliczne – powiedział PAP Krzysztof Worobiec ze Stowarzyszenia na rzecz Ochrony Krajobrazu Kulturowego Mazur „Sadyba”. Przypomniał, że w ostatnim 10-leciu z pasów przydrożnych regionu wycięto dziesiątki tysięcy drzew, co w znacznym stopniu już wpłynęło na stan krajobrazu Warmii i Mazur.
Z danych przekazanych PAP przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad w Olsztynie oraz Zarząd Dróg Wojewódzkich wynika, że tylko w sezonie jesienno – zimowym 2013/14 od 15 października do końca lutego wycięto nieco ponad 3 tys. drzew.
– Przy drogach krajowych robiliśmy tzw. wycinkę sanitarną, obejmującą drzewa suche, chore lub uszkodzone np. przez wiatr, których dalsza obecność w pasie drogowym stwarzałaby ryzyko przewrócenia się na jezdnię. Niektóre z drzew wycięto ze względu na konieczność zapewnienia bezpieczeństwa w ruchu drogowym, np. w sąsiedztwie nowopowstałych zjazdów czy skrzyżowań – zapewnił rzecznik olsztyńskiej GDDKiA Karol Głębocki.
Wiele przydrożnych drzew w woj. warmińsko-mazurskim posadzono przy trasach jeszcze przed II wojną światową. Rozłożyste korony często tworzą nad trasami zielone korytarze. – To jest rzecz bezwzględnie piękna i warta ochrony – podkreślił Worobiec.
Niecenzuralne słowa cisną się na język. To w końcu drzewo wychodzi z premedytacją na drogę czy może człowiek jadący samochodem w nie uderza? Większość tych wypadków jest spowodowana jazdą po pijaku lub idiotycznym zachowaniem na drodze. Ale polactwu łatwiej wyciąć drzewa. Niestety prymitywnej mentalność naszych polityków nie zmienimy. „Stłucz Pan termometr, nie będziesz miał Pan gorączki”.
To drzewo uderza w samochód czy na odwrót? Ach te wredne drzewa, atakujące bezbronnych kierowców…