– Pchają się wszędzie, przeciskają, zajeżdżają drogę, a potem się dziwią, że jest najwięcej wypadków z ich udziałem w sezonie letnim – mówi pan Marek, taksówkarz. – Winę najlepiej zwalić na kierowców.
Jak się okazuje rowerzyści denerwują nie tylko kierujących samochodami, ale także pieszych. – Jedzie wąskim chodnikiem i pędzi, i pcha się ledwo wymijając pieszych – mówi pani Barbara. – Moim zdaniem od tego jest ulica, albo ścieżka rowerowa, a nie droga dla pieszych. Tam niech sobie jeżdżą.
Co na to rowerzyści? – Podstawowym problemem w Olsztynie – mówi Ewa, która codziennie jeździ rowerem do pracy – jest brak sieci ścieżek rowerowych. W centrum miasta jest ich jak na lekarstwo. Sytuacja trochę lepiej wygląda na np. Jarotach, Pieczewie czy Nagórkach, ale to nie załatwia sprawy. Nawet jak już ta ścieżka jest, to piesi i tak nią sobie spacerują, bo jest np. równiejsza niż sam chodnik. Uważam, że nie byłoby konfliktu na linii: rowerzyści-kierowcy-piesi , gdyby była odpowiednia infrastruktura. Jakoś Wrocław i Kraków mają dobrze rozbudowaną sieć ścieżek rowerowych: z jednego końca miasta da się przejechać na drugi i to jeszcze przez centrum bez obawy, że zaraz nam się urwie szlak dla naszego jednośladu.
Pani Ewa ma 100% racji.