Przed Sądem Okręgowym w Olsztynie rozpoczął się w czwartek proces mężczyzny, oskarżonego o podpalenie przyczepy kempingowej, w której była kobieta. Mężczyzna nie przyznał się do próby zabójstwa, co zarzuca mu prokuratura.
Prokuratura Okręgowa w Olsztynie 31 sierpnia tego roku skierowała do Sądu Okręgowego w Olsztynie akt oskarżenia przeciwko Cezarowi G. oskarżonemu o próbę zabójstwa kobiety. Prokuratura ustaliła, że 5 sierpnia ub. roku przy ul. Poprzecznej w Olsztynie, Cezary G. wraz z kilkoma znajomymi pili alkohol. W pewnym momencie pomiędzy oskarżonym a kobietą doszło do kłótni.
Gdy wieczorem pokrzywdzona poszła spać do swojej przyczepy kempingowej, Cezary G. miał podłożyć pod podłogą przyczepy worek z brykietem, a następnie go zapalić.
Mężczyzna przed sądem przyznał się do podpalenia ale nie do próby zabójstwa kobiety.
„Pokłóciliśmy się, bo Ewa chciała mi przeszukać plecak w poszukiwaniu alkoholu. Potem odszedłem do pobliskiego budynku. Po jakimś czasie podszedłem do budy kempingowej, wyjąłem papierowy worek i go podpaliłem. Wróciłem do budynku i zobaczyłem, jak buda zaczęła się palić. Jeden mężczyzna zaczął krzyczeć, że się pali i że Ewa jest w środku. Byłem zdziwiony. Widziałem, jak mężczyzna wyprowadza Ewę z przyczepy” – mówił przed sądem doprowadzony z aresztu oskarżony.
Wyjaśniał, że po tym poszedł na przystanek. Później próbował przeprosić pokrzywdzoną i ona według jego relacji mówiła mu, że „wszystko jest ok”. Wkrótce został zatrzymany przez policję.
Pokrzywdzona złożyła w trakcie rozprawy wniosek, by oskarżony zapłacił jej zadośćuczynienie w wysokości 50 tys. zł oraz naprawił szkodę, którą wyceniła na 5,8 tys zł. Wskazywała, że zdarzenie mocno wpłynęło na jej psychikę. Pokrzywdzona mówiła przed sądem, że mężczyzna w trakcie kłótni poprzedzającej zdarzenie odgrażał się, że „spali ją w przyczepie”.
W ocenie prokuratora, do zabójstwa kobiety nie doszło tylko z uwagi na interwencję innych osób, które w porę wydostały pokrzywdzoną z płonącej przyczepy.
źródło: PAP
Zatorze patologia jak zwykle.