Zapadł wyrok w sprawie spowodowania wypadku i nieudzielenia pomocy poszkodowanemu przez olsztyńskiego strażaka. Sąd nałożył na Rafała W. karę 5 tysięcy złotych grzywny i zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych przez 3 lata. Musi również pokryć koszty sądowe.
Bulwersujące zachowanie strażaka po wypadku
11 listopada 2021 roku na skrzyżowaniu ulic Barczewskiego i Jagiellończyka doszło do wypadku: kierujący audi stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na prawe pobocze i uderzył w przydrożne drzewo z taką siłą, że drzewo runęło. W samochodzie były trzy osoby: kierowca i dwóch pasażerów. Podróżujący na tylnym siedzeniu mężczyzna w wyniku zdarzenia stracił przytomność. Z pomocą pośpieszyli świadkowie, ponieważ kierowca z drugim pasażerem zbiegli z miejsca wypadku, nie udzielając pomocy rannemu.
Szybko okazało się, że sprawcą wypadku jest olsztyński strażak – a więc osoba przeszkolona do udzielania pomocy przedmedycznej. O tej sprawie pisaliśmy tutaj.
Sąd wydał wyrok
Właśnie zapadł wyrok w tej bulwersującej sprawie.
29-letni Rafał W. został obwiniony o niedostosowanie prędkości do warunków istniejących na drodze, w wyniku czego zjechał na pobocze i uderzył w drzewo, doprowadzając do zderzenia, uszkodzenia pojazdu i zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz o ucieczkę z miejsca zdarzenia i nieudzielenie pomocy poszkodowanemu.
Sąd Rejonowy w Olsztynie uznał Rafała W. winnym zarzucanych mu czynów i skazał go na karę 5 tysięcy złotych grzywny, orzekł zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres 3 lat i obciążył go kosztami postępowania, w tym kosztami wydania opinii przez biegłych w tej sprawie.
Sąd szeroko uzasadnił wyrok
W uzasadnieniu sąd nie ukrywał, że Rafał W. w jego ocenie powinien odpowiadać nie tylko za wykroczenie drogowe.
– Panu obwinionemu postawiono dwa zarzuty z kodeksu wykroczeń, chociaż nie ukrywam, że pan obwiniony powinien tu występować w zgoła innej roli i w innym charakterze. Mam tu na myśli, że tak naprawdę to powinien on zasiadać na tej ławie w charakterze oskarżonego, a nie obwinionego.
Nieudolność służb i cwaniactwo pozwoliły Rafałowi W. uniknąć wyższej kary?
Sąd nie ukrywał także, że dostrzega nieudolność służb, co w połączeniu z „cwaniactwem” Rafała W. pozwoliło mu uniknąć poważniejszej niż przewidziana za wykroczenie kary.
– Ta sprawa to z jednej strony przykład chyba nie do końca udolności służb, po drugie, że tak zwane cwaniactwo czasami procentuje, ale nie do końca.
Sąd nie miał wątpliwości, że obwiniony kierował pod wpływem alkoholu.
– Jest bezspornym w ocenie sądu, że pan obwiniony spożywał alkohol wspólnie z dwoma kolegami, a następnie wsiadł za kierownicę samochodu i jadąc tym autem, na skutek niedostosowania prędkości do warunków drogowych i do stanu psychofizycznego, zjechał na prawe pobocze i uderzył w drzewo.
Zamiast ratować kolegę, uciekł
Sąd zwrócił także uwagę na fakt, że Rafał W. jako zawodowy strażak powinien udzielić poszkodowanemu pomocy. Zamiast tego próbował wyciągnąć go z pojazdu, aby z nim uciec.
– Nie był to koniec jego nagannych zachowań, bowiem potem, po tym, jak już uderzył w to drzewo i pasażer siedzący z przodu stracił przytomność, pan obwiniony wysiadł z drugim pasażerem z pojazdu i zamiast udzielić, jako strażak, fachowej pomocy przedmedycznej, swoje działania skupił na tym, że próbował wyciągnąć tego pasażera z pojazdu w naszej ocenie tylko po to, żeby spróbować go oddalić czy też spowodowanie tego, żeby również i on oddalił się z miejsca zdarzenia.
Rafał W. próbował uniknąć konsekwencji
W ocenie sądu działania Rafała W. były ukierunkowane jedynie na uniknięcie konsekwencji.
– Jego działanie nie było nakierowane na to, żeby udzielić pomocy pokrzywdzonemu, a tylko po to, żeby uniknąć konsekwencji swojego nieodpowiedzialnego zachowania. Bo jak inaczej oceniać to, że w sytuacji, kiedy uzyskał informacje od postronnych świadków, którzy zajęli się udzielaniem pomocy, skutecznej pomocy pokrzywdzonemu, zareagował ucieczką, najpierw na drugi koniec, na drugi brzeg czy też na pobocze ulicy i stamtąd owszem, dopytywał o losy pokrzywdzonego, ale ograniczył się tylko do werbalnych zachowań? W sytuacji, kiedy zorientował się, że służby wezwane na miejsce przez osoby postronne zjeżdżają w miejsce zdarzenia, uciekł stamtąd. Uciekł jak tchórz i jak nieodpowiedzialny człowiek.
Sąd kilkakrotnie podkreślił, że Rafał W. jest zawodowym strażakiem, przeszkolonym do udzielania pomocy ofiarom wypadków.
– Pan obwiniony jest strażakiem zawodowym. Jego zawodem jest udzielanie pomocy ofiarom nieszczęść, w tym również wypadków, a w tej sytuacji zachował się w sposób skrajnie nieodpowiedzialny.
Uciekł przed badaniem alkomatem i ukrywał się przez dwa dni
Rafałowi W. udało się uniknąć poważniejszych niż zasądzone konsekwencji dzięki ucieczce z miejsca wypadku i uniknięciu zaraz po nim badania na zawartość alkoholu.
– Tylko dlatego, że udało mu się, bo ktoś mu pomógł, dostać prawdopodobnie do domu rodzinnego, i tam był przez dwa dni ukrywany i zgłosił się dopiero po takim czasie o pomoc na policję, dopiero wówczas został przebadany i wtedy okazało się, że w jego organizmie, to jest oczywiste, alkoholu już nie ma. Natomiast jestem głęboko przekonany, że gdyby zatrzymany został albo na miejscu zdarzenia, albo bezpośrednio po tym zdarzeniu, okazałoby się, że był w takim samym stanie jak dwaj pozostali uczestnicy tego zdarzenia, czyli pasażerowie, że byłby nietrzeźwy. Bo nie chce mi się wierzyć, że spotykając się towarzysko z dwoma kolegami, którzy pili alkohol, on od tego picia się powstrzymywał.
Potwierdzają to zeznania pokrzywdzonego i jego żony, którzy tuż po wypadku mówili o tym, że mężczyźni wspólnie spożywali alkohol.
– Zresztą nawet te osoby jak żona pokrzywdzonego i sam pokrzywdzony na gorąco o tym mówili. Dzisiaj przesłuchani świadkowie, funkcjonariusze policji, którzy niewiele z tego pamiętali, ale były notatki z dnia zdarzenia, które odczytaliśmy, wyraźnie w tych notatkach zawarli stwierdzenia pana pokrzywdzonego W., że we trójkę pili alkohol, a więc że ten alkohol również pił pan obwiniony.
Brak badania zaraz po zdarzeniu uniemożliwił postawienie innych zarzutów
Brak badania tuż po wypadku na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu albo we krwi nie pozwolił na postawienie innych zarzutów.
– Tylko dlatego, że pan obwiniony nie został zatrzymany bezpośrednio po zdarzeniu, nie poddano go badaniu na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu lub też nie pobrano mu krwi do badań, tylko dlatego nie można było mu skutecznie postawić zarzutu prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości i spowodowania wypadku drogowego. Dlatego też dzisiaj pan obwiniony odpowiada tylko za wykroczenie.
Sąd nie pobłażał strażakowi, który nie udzielił pomocy poszkodowanemu
Mimo tego sąd postanowił nie patrzeć przez palce na Rafała W.
– Ale nie oznacza to, że jego zachowanie może się spotykać z pobłażaniem ze strony sądu. Uważamy, że zachował się skrajnie nieodpowiedzialnie i że musi ponieść konsekwencje dopuszczalne w ramach postępowania w sprawach o wykroczenie.
Sąd wymierzył wysoką, przewidzianą przepisami karę.
– Sąd mógł i to zrobił, orzekł karę zbliżoną do górnej granicy zagrożenia ustawowego przewidzianego za takie wykroczenie, jakiego dopuścił się pan obwiniony, orzekł również maksymalną karę przewidzianą za wykroczenie, jeżeli chodzi o środek karny przewidziany za wykroczenie w postaci zakazu kierowania pojazdami mechanicznymi. Bowiem to, co zrobił pan obwiniony, powtórzę to raz jeszcze, było skrajnie nieodpowiedzialne i nie tylko, że nieodpowiedzialne, ale karygodne.
Uciekł jak tchórz
Sąd ponownie podkreślił, że Rafał W. jako zawodowy strażak został przeszkolony do udzielania pomocy ofiarom wypadków. Jednak w sytuacji, kiedy takiej pomocy – na skutek jego własnych działań – potrzebował jego kolega, ten uciekł w obawie przed konsekwencjami.
– Zostawił na pastwę losu swojego kolegę. Jako strażak i kolega tak nie miał prawa się zachować. Za to, żeby nieść pomoc ludziom, bierze co miesiąc pieniądze. A tutaj, kiedy stanął przed sytuacją, kiedy sam spowodował zagrożenie, sam naraził kolegę na niebezpieczeństwo, zachował się jak skrajnie nieodpowiedzialny tchórz. Uciekł z miejsca zdarzenia z podkulonym ogonem, kiedy przed oczami stanęła mu odpowiedzialność za to, co zrobił.
Brak okoliczności łagodzących
Sąd nie dopatrzył się także żadnych okoliczności łagodzących.
– Nie może być usprawiedliwieniem młody wiek, nie może być usprawiedliwieniem szok, bo tutaj o żadnym szoku nie może być mowy. Tutaj była tylko i wyłącznie obawa o własne cztery litery. Dlatego też sąd orzekł i wymierzył panu obwinionemu karę pięciu tysięcy złotych grzywny, orzekł trzyletni zakaz kierowania pojazdami mechanicznymi, obciążył również pana obwinionego kosztami postępowania w tej sprawie.
Wyrok nie jest prawomocny, ulega zaskarżeniu w drodze zwyczajnych środków odwoławczych.
Ot swój swojego kryje
Ale o co chodzi? Sfabrykowac wynik alkomatu ? Skoro jakis swiadek widzial ze sie zatacza mogl zatrzymac do przyjazdu służb