Kilkanaście rodzin musi oddać miastu dzierżawione przez kilkadziesiąt lat działki. Nowy plan zagospodarowania przewiduje przeznaczenie terenu na grunty leśne.
Umowy dzierżawy wygasły
Sprawa dotyczy kilkunastu rodzin mieszkających w domkach jednorodzinnych przy ulicy Żniwnej w Olsztynie.
W 1977 roku Stomil Olsztyn zakupił działki budowlane dla swoich pracowników.
Pani Barbara Andruszkiewicz (75 l.) wspomina, że „wszyscy jak leci dostali wtedy po 500 metrów kwadratowych pod lasem”, a ona sama wraz z mężem zaczynała budowę na rżysku. Po zakończeniu budowy i ogrodzeniu działek miasto zgodziło się na powiększenie ich terenu do linii lasu i wydzierżawiło mieszkańcom grunty: niektórym przypadło 40 metrów kwadratowych, innym 80 albo 200.
W ciągu ostatnich 40 lat powstały przydomowe ogródki, skalniaki, place zabaw dla dzieci czy pomieszczenia gospodarcze.
Teraz jednak umowy dzierżawy wygasły i miasto chce odzyskać działki. Mieszkańcy są załamani.
– Jak będę burzyła altankę, którą mąż postawił przed swoją śmiercią, to pewnie będzie się w grobie przewracał – mówi pani Barbara w rozmowie z gazetą Fakt.
Miasto nie chce przedłużać dzierżawy
Rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta Olsztyna Marta Bartoszewicz tłumaczy, że umowy wygasły i miasto nie chce ich przedłużać. Niedawno uchwalono nowy Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego, który określa przeznaczenie działek jako grunty leśne. Teren jest faktycznie zadrzewiony i ratusz chce, aby był ogólnodostępny.
Pani Barbara mówi, że wcześniej nie było tam lasu tylko chwasty. Teraz mieszkańcy muszą wszystko przywrócić do stanu poprzedniego. Obawiają się, że ich dzieło zniszczeje i zarośnie. Rozważają możliwość wystąpienia z pozwem zbiorowym przeciwko miastu.
– Urzędnicy powinni służyć ludziom, a nawet nie można się z nikim w urzędzie umówić w tej sprawie na spotkanie – dodaje mieszkanka.
źródło: Fakt
Grzymowicz potrafi tylko wycinać drzewa, więc bajka o lesie to jakaś ściema
Nie rozumiem postępowania Ratusza. Chcą odebrać działki (dzierżawione) by urządzić w tym miejscu las? Serio? By był ten teren dostępny dla wszystkich? Niech redakcja sprawdzi KOMU zależy na tym konkretnym terenie i czy Urząd Miasta (Gmina Olsztyn) zamierza ten teren sprzedać na przetargu. Nie można ogłosić przetargu ograniczonego i niech kupią dzierżawcy, skoro te działki przylegają do ich własnych terenów. Niby w Olsztynie krucho z kasą, a tu takie „kwiatki”. Odebrać, by stracić opłaty za dzierżawę, a do tego ponieść koszt na zalesienie. Koś stracił rozum w Ratuszu.