W wyniku ataku rakietowego na Łuck w obwodzie wołyńskim, który wybuchł w niedzielę wieczorem, doszło do pożaru na terenie bazy paliwowej. Według szefa władz obwodowych, Jurija Pohulajki, atak przeprowadzono z terytorium Białorusi. Jednostki ratownicze pracują na miejscu zdarzenia – informuje portal Ukrainska Prawda.
W chwili obecnej nie posiadamy informacji na temat poszkodowanych osób. Zdaniem strony ukraińskiej, sytuacja militarna w kraju pozostaje bez większych zmian, a siły agresora wciąż dokonują rotacji wojsk. Rosyjskie wojska wciąż wycofują z walk część swoich pododdziałów, wprowadzając jednocześnie nowe do zmagań. Zdaniem ekspertów, armia Rosji nie zwiększyła swojego zgrupowania – liczba żołnierzy zaangażowanych bezpośrednio na Ukrainie wciąż wynosi do 150 tysięcy osób.
Wygląda na to, że obecne przegrupowanie wojsk Rosji wskazuje, że armia ta kontynuuje działania z pozycji obrony, a w przypadku przeprowadzenia ataku, będzie działać jedynie na wcześniej wyznaczonych celach w południowej i wschodniej części kraju. Eksperci zwracają uwagę na fakt, że na Ukrainie wciąż istnieje możliwość mobilizacji wojsk, ale ich siły i sprzęt zostały osłabione. Ukraińcy mogą liczyć tylko na dostawę broni lekkiej, co może okazać się niewystarczające w prowadzeniu skutecznej obrony.
Intensywność walk na Ukrainie znacząco spadła, jednak ciężar walk przesunął się na pogranicze obwodu charkowskiego i Donbasu, a miasta w obwodach ługańskim i donieckim pozostają pod kontrolą armii ukraińskiej. Cele najeźdźcy koncentrują się na Odessie, Dnieprze, Krzemieńczuku i Kaniowie, a także na Białorusi. Sytuacja ta z pewnością rodzi dużą niepewność dla Ukrainy.
źródło: PAP