Sąd Rejonowy na wniosek prokuratora oraz policjantów zdecydował o tymczasowym aresztowaniu na 3 miesiące sprawcy usiłowania zabójstwa. 24-latek przy użyciu noża uderzył kilka razy pokrzywdzonego poważnie raniąc go. Teraz grozi mu kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności.
Kisieliccy policjanci podczas patrolu miasta pojechali skontrolować lokalną stacja paliw. Funkcjonariusze wjeżdżając na teren stacji zauważyli grupkę osób, która na widok radiowozu zaczęła biec do zaparkowanego samochodu. W związku z powyższym natychmiast pojechali na miejsce, z którego wybiegli mężczyźni. Okazało się, że leży tam ranna osoba. Mundurowi wezwali na miejsce karetkę pogotowia, po czym zatrzymali uciekającą grupę osób.
W trakcie czynności policjanci ustalili, że 24-latek wspólnie ze swoim znajomym pokłócili się z dwoma klientami stacji benzynowej. Kiedy zabrakło argumentów słownych, między mężczyznami doszło do szarpaniny, po czym jeden z nich wyciągał nóż i bardzo poważnie ranił pokrzywdzonego.
Mieszkaniec powiatu iławskiego natychmiast został przetransportowany do szpitala. W związku z powyższym funkcjonariusze z Posterunku Policji w Kisielicach zatrzymali 24-latka i jego znajomego. Mężczyźni zostali osadzeni w policyjnej celi. W trakcie dalszych czynności mundurowi wykonali oględziny miejsca zdarzenia oraz dokumentacje fotograficzną. Zabezpieczyli również zapis z kamer monitoringu, a także przesłuchali świadków.
Zebrany materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie zarzutu usiłowania zabójstwa 24-letniemu mieszkańcowi Kisielic. W związku z powyższym sąd wobec mężczyzny zastosował tymczasowy areszt. Teraz najbliższe trzy miesiące spędzi w więzieniu.
Poszkodowany pan Andrzej opowiedział gazecie Fakt swoją wersję wydarzeń. Kilku agresywnych chojraków zaatakował jego niepełnosprawnego kuzyna. Bez namysłu stanął w jego obronie za co mogło mu grozić kalectwo. Jeden z bandytów wyciągnął maczetę i trafił go prosto w rzepkę przecinając ją prawie na pół.
„Wybraliśmy się z kuzynem Jackiem na przejażdżkę rowerową” – pan Andrzej wspomina w rozmowie z gazetą Fakt. „Kuzyn jest osobą niepełnosprawną i ja się nim opiekuję. Pojechaliśmy na stację benzynową w Kisielicach po papierosy i coś do picia. Jak wyszliśmy na zewnątrz, nie było naszych rowerów. Rowery zabrała grupa sześciu młodych bandziorów. Chwilę później zaczęli domagać się pieniędzy za ich oddanie”.
Nagle zaatakowali niepełnosprawnego. Jednego z nich obrońca powalił jednym ciosem, ale drugi miał jakieś narzędzie w ręku. Pan Andrzej chciał mu to wytrącić z dłoni kopnięciem, ale dostał cios w kolano.
Na szczęście zauważył to patrol policji, który zatrzymał agresywnych mężczyzn. Łącznie skuli sześć osób, a poszkodowany od razu trafił na stół operacyjny, co uratowało mu nogę.
25-letni właściciel maczety już zarzut usiłowania zabójstwa. Grozi mu nawet dożywocie.
jak „prawie nie stracił”, czyli stracił, szkoda