Pan Mydło od zawsze ciężko pracował, by zapewnić najlepsze życie swoim dzieciom. Ma ogromne serce dla swojej rodziny, ale też do biznesu, który jeszcze w latach 90. stworzył od zera.
Skup i sprzedaż aut oraz warsztat samochodowy przez długi czas funkcjonował bardzo dobrze, pozwalając dzieciom pana Bogdana dorastać w beztrosce w domu wypełnionym miłością.
Niestety po 2000 roku firma zaczęła osiągać coraz niższe obroty. Niejeden człowiek już dawno by to zamknął, ale nie Bogdan Mydło. Całe swoje życie pracował na tę firmę. To było jego 4 dziecko.
Ledwo wiążąc koniec z końcem w jednej chwili stracił jedyne źródło utrzymania. 29 listopada o godzinie 7 dostał telefon, że jego firma płonie. Pożar rozpoczął się od wybuchu pieca i zajął warsztaty wyposażone w sprzęty niezbędne do pracy (podnośniki , narzędzia), hale magazynowe z częściami samochodowymi oraz samochody które stały na placu. Ogień zniszczył wszystko.
Pożar gasiło 16 wozów strażackich. Udało się ugasić dopiero po czterech godzinach.
Pan Bogdan pozostał bez środków do pracy, bez możliwości spłaty zaciągniętych na ratowanie firmy zobowiązań.
Firma oraz jego zawartość nie były ubezpieczone, pieniądze pochodzące ze zbiórki będą jedynymi środkami na odbudowę.
Córka pana Bogdana, Natalia próbuje mu jakoś pomóc. Otworzyła zrzutkę na która mogą wpłacać osoby chcące pomóc.
Link do zrzutki TUTAJ
Złodziej jeden ciężko pracował taki hu. Wał za wałem robił a teraz debile sami mu dają żadne jego aut dłużej jak miesiąc nie pojeździło skarbówka tam drzwiami i oknami z komornikami chodzili jak ksiądz po kolędzie a i jeszcze co ludziom dłużny co pracowali u niego pozdrawiam Olaf z Olsztyna
Pozostawię to bez komentarza ale przytym pożarze to pikuś przy jego długach a to że nie ubezpieczone to bujda tyle że pijany dozorca w piecu palil to nikt nie wyolaci