Dzisiaj ruszają dwa mecze grupy F na piłkarskich mistrzostwach Europy, zwanej „grupą śmierci” tegorocznego turnieju. Węgry zagrają z broniącą tytułu Portugalią w Budapeszcie, a Niemcy zmierzą się z Francją w Monachium.
„W grupie jest dwóch mistrzów świata i mistrz Europy. To mówi samo za siebie” – stwierdził selekcjoner Portugalczyków Fernando Santos, cytowany w serwisie uefa.com.
Rywalkami obrońcy tytułu mistrza Europy – Portugalii – są trzy pozostałe zespoły, w tym teoretycznie najsłabsza drużyna z Węgier. Niemniej, we wtorek wieczorem Węgrzy będą mieli na swojej stronie wsparcie około 60 tysięcy kibiców. Władze Budapesztu zgodziły się bowiem na stuprocentowe wypełnienie trybun stadionu Puskas Arena.
„Nie mogę sobie wyobrazić, jak fantastyczna będzie atmosfera podczas meczu na mistrzostwach Europy u siebie. O tym dniu marzę od dawna” – powiedział kapitan drużyny gospodarzy Adam Szalai.
Mecz w stolicy Węgier zostanie rozegrany o godzinie 18. Natomiast trzy godziny później w Monachium odbędzie się jedno z najważniejszych spotkań fazy grupowej – mistrzowie świata z 2014 roku, Niemcy, zagrają z triumfatorem mundialu w 2018, Francją.
„Mamy przewagę, ponieważ gramy u siebie, ale z drugiej strony zarówno Francja, jak i Portugalia mają wielu doświadczonych piłkarzy, więc to, gdzie odbywa się mecz, nie musi mieć większego znaczenia” – zauważył selekcjoner Niemiec, Joachim Loew.
Didier Deschamps, selekcjoner reprezentacji Francji, zgodził się, że jego zespół jest jednym z głównych faworytów turnieju.
„Nie odbieram nam tego statusu, który dzielimy z kilkoma innymi drużynami. Ale to nam niczego nie gwarantuje. Niektórzy myślą, że wygramy mecze jeszcze przed wyjściem na boisko. Jednak dzieli nas długa droga” – ostrzegł.
Wtorkowe mecze zakończą pierwszą kolejkę fazy grupowej mistrzostw Europy. Turniej potrwa aż do 11 lipca.
źródło: PAP, fot. EPA/LUKAS BARTH-TUTTAS
To są ME2020.