Okręgowy Inspektorat Pracy w Olsztynie alarmuje: w 2013 roku o ponad 1,3 mln zł wzrosła kwota niewypłaconych wynagrodzeń w zakładach pracy Warmii i Mazur. Zwiększyła się też liczba pracowników, którzy nie dostali pensji lub otrzymali ją z opóźnieniem. Łącznie pracodawcy nie wypłacili 4,8 mln zł.
W 2012 roku inspektorzy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Olsztynie wydali w 74 zakładach z terenu Warmii i Mazur 186 decyzji nakazujących wypłacenie 2,3 tys. pracownikom zaległych wynagrodzeń lub innych świadczeń pieniężnych na kwotę ponad 3,5 mln zł. Rok później suma ta wzrosła, bo inspektorzy stwierdzili niewypłacenie pracownikom ponad 4,8 mln zł. W celu wyegzekwowania wynagrodzeń w 73 zakładach inspektorzy wydali 217 decyzji nakazujących uregulowanie należności wobec 2 901 osób. Dotychczas, w wyniku wykonania decyzji inspektorów, pracownikom wypłacono niemal 3 mln zł. W związku ze stwierdzonymi nieprawidłowościami dotyczącymi niewypłacania wynagrodzeń i innych świadczeń, inspektorzy pracy w 2013 roku wymierzyli w 152 regionalnych zakładach 180 kar grzywny na kwotę niemal 210 tys. zł oraz skierowali do sądów 28 wniosków o ukaranie.
Jakie branże nie płacą? Wszystkie!
Jacek Żerański, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Pracy w Olsztynie dodaje, że statystki dotyczą jedynie umów o pracę zawartych na podstawie kodeksu pracy.
– Dlatego trudno ocenić, ile tak naprawdę pracodawcy są dłużni swoim pracownikom. Nasze statystki nie obejmują umów cywilno-prawnych, czyli umów o dzieło czy umów zlecenia, a więc skala problemu może być większa. W gestii sądów cywilnych pozostaje rozstrzyganie tych sporów – wyjaśnia Jacek Żerański. – Jeśli chodzi o branże, które mają problem z wypłacalnością, to nie ma tutaj żadnej reguły. Firmy z każdego sektora zalegają z wypłatami.
Największe problemy w minionym roku miała m.in. firma spożywcza z Ostródy, zajmująca się produkcją makaronów. Pracodawca zalegał z wypłatami za jeden miesiąc na kwotę 150 tys. zł. Wówczas wypłaty nie dostało 121 pracowników. Co więcej pracodawca nie wypłacił podwładnym, z którymi rozwiązano umowę o pracę, ekwiwalentu za niewykorzystane urlopy (ponad 5,6 tys. zł), a jedna z pracownic niemal przez dwa lata otrzymywała zaniżoną o 200 zł pensję.
Z kolei w zakładach mięsnych w Jezioranach interwencja okręgowego inspektora pracy umożliwiła wypłatę 220 tys. zł dla 71 pracowników. W innym przypadku kontrola inspektora pracy w firmie zajmującej się naprawą łodzi w Giżycku wykazała nieprzestrzeganie przepisów prawa pracy dotyczących wypłacania wynagrodzeń i innych świadczeń pieniężnych. Interwencja spowodowała m.in. wypłacenie spóźnionych pensji 23 pracownikom. Łącznie zakład zalegał z wypłatą ponad 28 tys. zł. We wszystkich omawianych przypadkach, oprócz nakazu wypłaty należności, inspektorzy nałożyli na pracodawców mandaty.
Czułem się jak niewolnik
Pan Krzysztof (imię zmienione) pracował w jednej z instytucji publicznych na terenie Olsztyna w 2013 roku. Z pracodawcą związał się umową zlecenie, bo ten finansował jego pracę z projektu realizowanego z funduszy unijnych.
– Niejednokrotnie czekałem na wypłatę kilka miesięcy – tłumaczy poszkodowany. – Za każdym razem tłumaczono to czynnikami zewnętrznymi, np. nierozliczeniem przez instytucję przekazującą pieniądze unijne wniosku o płatność. Nikogo nie interesowało, że nie mam na życie, że na święta Bożego Narodzenia zostałem bez pieniędzy. W zasadzie regularne wypłaty otrzymywałem tylko na początku pracy, a potem, z miesiąca na miesiąc, było coraz gorzej. Biorąc pod uwagę, jaka jest sytuacja na rynku pracy, nie miałem specjalnie wyjścia i tkwiłem tam, czując się jak niewolnik. Pracodawca, który miał budżet wynoszący kilkaset milionów, nie chciał mi zapłacić z innych środków, tłumacząc się niejasnymi przepisami. A przecież wystarczyłaby odrobina dobrej woli.
Doktor Grażyna Spytek-Bandurska, ekspert ds. stosunków pracy i rynku pracy mówi, że czynników wpływających na opóźnienia w wypłatach pracowników może być wiele, m.in. zła koniunktura gospodarcza, niekorzystne regulacje prawne dotyczące prowadzenia działalności gospodarczej czy też zła polityka firmy.
– Niektóre z podmiotów gospodarczych nie zachowują rezerwy finansowej na wypłatę wynagrodzeń, nie przewidując tym samym ewentualnych problemów, mogących wystąpić w kontaktach np. z kontrahentami, którzy nie regulują należności wobec firmy – mówi doktor Grażyna Spytek-Bandurska. – Zdarza się też tak, że pieniędzmi przeznaczonymi na wypłaty firma kredytuje swoją działalność, oszczędzając tym samym na pracownikach.
rak
zlikwidować te śmieciowe umowy !!!!!!!!!!
Oszuści na stos!