5.1 C
Olsztyn
niedziela, 22 grudnia, 2024
reklama

Bibliotekarz to człowiek renesansu – rozmowa z Katarzyną Bikowską

OlsztynBibliotekarz to człowiek renesansu - rozmowa z Katarzyną Bikowską

Katarzyna Bikowska został wyróżniona tytułem Bibliotekarza Roku w naszym województwie. Na czym polega praca we współczesnej bibliotece, która oprócz wypożyczalni książek ma pełnić również role miejsca animującego społeczność? 

– Pani Katarzyno gratulacje dla Bibliotekarza Roku w województwie warmińsko-mazurskim. Jak zareagowała Pani na to wyróżnienie? Czy ktoś zgłosił Pani kandydaturę do konkursu?

– Dziękuję serdecznie! To dla mnie ogromny zaszczyt! Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się tego, zwłaszcza że kiedy trwał etap zgłaszania kandydatur, przebywałam akurat na miesięcznym urlopie zdrowotnym, więc sam temat trochę mnie ominął. Wiem, że w pracy była możliwość (uprzednio ogłoszona na zebraniu) zgłaszania kandydatur. Przebywając na wspomnianym urlopie, otrzymałam telefon od swojej kierowniczki, Pani Scholastyki Baran, z informacją, że to właśnie moją kandydaturę postanowiono wytypować do konkursu. Już w tym momencie czułam się niezwykle wyróżniona, zwłaszcza we własnym, najbliższym środowisku.

– Czy praca bibliotekarza była przypadkowym wyborem czy wynikiem pasji i zainteresowań? Co skłoniło Panią do wyboru takiej ścieżki zawodowej?

– Zawsze kochałam książki i „siedzenie w nich”. Wiem, że to stereotypowe, jeśli chodzi o nasz zawód, ale moim zdaniem, aby w nim zostać, jest to czynnik konieczny. Drugi to oczywiście „żyłka poszukiwacza”, mam tu na myśli chęć i umiejętność pomocy czytelnikowi w znalezieniu cennej dla niego informacji i rzetelnych źródeł. Jako że zawsze lubiłam się uczyć i kochałam książki, wybór zawodu bibliotekarki wydaje mi się w stu procentach trafiony. Zwłaszcza że łączę w nim też swoje wykształcenie: filolożki i dziennikarki. Wybór, jak połączyć pasję z pracą zawodową, był w moim przypadku nieco ułatwiony. Kończąc jeden ze wspomnianych kierunków, podjęłam się pracy w Bibliotece Uniwersyteckiej jako pomoc biblioteczna. Potem trzeba już było zdecydować: czy zostać, czy iść w innym kierunku. Dzięki kilku rozmowom z doświadczonymi koleżankami po fachu i moim mężem postanowiłam rozwijać się jako bibliotekarka.

– Jak długo pracuje Pani w Bibliotece Uniwersyteckiej? Czy wcześniej również pracowała Pani w tego typu instytucjach?

– Jak wspomniałam, pracę w bibliotece rozpoczęłam już na studiach z filologii polskiej w 2006 roku. Była to Biblioteka Wydziału Humanistycznego na ul. Szrajbera. Po miesiącu przeniesiono mnie do Czytelni Skryptów Głównej Biblioteki UWM w Kortowie. Miałam obawy, czy, pracując często nawet po 8 godzin dziennie, pogodzę to z nauką na studiach. Na szczęście jest to już zjawisko dość powszechne i dzięki sprawnej organizacji oraz wyrozumiałości współpracowników dało się pogodzić pracę z nauką. Potem był ważny moment w dziejach naszej uczelnianej Biblioteki – przeprowadzka – i skończyłam drugi kierunek studiów, co poskutkowało już umową o pracę w nowym gmachu Biblioteki.

Na studiach dodatkowe pieniądze zdobywałam również podejmując się innych zajęć. Były to m.in. sezonowa praca w wakacje za granicą, praca kelnerki i barmanki w lokalu na olsztyńskiej starówce, telefoniczny doradca klienta czy copywriter. Oprócz zasilenia studenckiego budżetu wspomniane prace dały mi z pewnością możliwość kontaktu z różnego typu odbiorcą, co wykorzystuję też obecnie.

– W swoim zawodzie wykracza Pani daleko poza podstawowe obowiązki. Czym jeszcze zajmuje się Pani w ramach pracy zawodowej? Czy coś zainspirowało Panią do tego typu działań?

– Lubię, gdy coś się dzieje i lubię być tego częścią. Zależy mi, aby biblioteka była ważnym elementem życia każdego mieszkańca, była tzw. trzecim miejscem, zaraz po domu i pracy czy szkole – po prostu miejscem spotkań. Takie przekonanie napędza mnie w pracy na co dzień. Istotnym zastrzykiem energii i mobilizacji do pracy w Bibliotece było dla mnie zdanie egzaminu na bibliotekarza dyplomowanego w 2012 roku. To najwyższy stopień naukowo-zawodowy w bibliotekarstwie polskim. W Polsce posiada go około 400 osób. Dzięki niemu stałam się nauczycielem akademickim, co było spełnieniem moich marzeń i mobilizuje mnie do pracy naukowej z dziedziny bibliotekoznawstwa: pisania artykułów, udziału w konferencjach, badaniach czy dydaktyki.

W Bibliotece Uniwersyteckiej pracuję w Kolekcji Niebieskiej, gdzie na miejscu udostępniane są zbiory z nauk humanistycznych. Oprócz standardowych czynności, czyli dbania o zbiory i pomagania czytelnikom w zdobyciu informacji, wpływam na zawartość zbiorów z zakresu sztuki: zamawiam książki z dziedziny filmu, teatru czy muzyki, a potem nadaję im odpowiedni symbol działu.

Moje pasje, związane właśnie ze sztuką, komiksem japońskim, muzyką, filmem (moje prace dyplomowe dotyczyły obrazów Quentina Tarantino, Dawida Lyncha czy Jima Jarmuscha), uwidaczniają się również w pracy. Organizuję też cykl pokazów filmowych i wykładów opatrzonych szyldem „Biblioteka Kulturalna”, gdzie tematy przewodnie dotyczyły również moich zainteresowań.

Wiele frajdy sprawił mi również udział w pracach zespołu organizującego 8. Forum Młodych Bibliotekarzy w Olsztynie.

 

– Ze swojej strony chciałam pogratulować projektu „Biblioteka Kulturalna”. Jak narodził się pomysł stworzenia „Biblioteki Kulturalnej” i jaki jest jej cel?

– Dziękuję serdecznie! Wspomnę tylko, że tego typu projekty to jeszcze mimo wszystko rzadkość w bibliotekach o profilu naukowym. Dlatego cieszę się, że nasz tak pozytywnie się kojarzy. Projekt ma już pięć lat i jest pomysłem mojego kolegi, Macieja Rynarzewskiego, który, pracując w dziale Zbiorów Specjalnych, wpadł na pomysł promocji i użytkowania zbiorów, jakie są w zasobach tego działu, czyli właśnie filmów DVD. Jako że pisałam już wcześniej o filmach i Maciej wiedział o tej pasji, tak przynajmniej podejrzewam, zaproponował mi przygotowanie zapowiedzi przed emisją niektórych z nich. Tak się zaczęło. Choć Maciej już nie zajmuje się planowaniem projektu, to nadal go wspiera, a ten dynamicznie się rozwija. Wspólnie z koleżanką, Lidią Gąsecką, zaproponowałyśmy bliźniaczy cykl wykładowy, dzięki któremu młode środowisko akademickie, np. doktoranci, mogą podzielić się przemyśleniami na różnorodne tematy związane z kulturą oraz wprawić się w roli mówcy.

W realizacji projektu zawsze mogę liczyć na pomoc kolegów i koleżanek z Biblioteki czy też wydziałów UWM-u. „Biblioteka Kulturalna” nadal działa i ma już stałą grupkę fanów, jeśli mogę ich tak nazwać.

– W przeciągu kilku ostatnich lat mieliśmy do czynienia z prawdziwą rewolucją biblioteczną – cyfrowe katalogi, powszechna digitalizacja zbiorów. Pamiętam, że moje szkolne biblioteki nadal działały według „starego” systemu. Będąc bibliotekarzem ma Pani możliwość spojrzenia na pewne sprawy z różnej perspektywy. Jak, Pani zdaniem, powszechna elektronizacja wpłynęła na pracę bibliotek? Czy Pani, również jako czytelniczka, nie tęskni za starszą formą organizacji pracy bibliotecznej z katalogami kartkowymi?

– To, co obserwujemy obecnie, to istna rewolucja w bibliotekach Polski i świata, ale zaczęła się ona już wraz z pojawieniem się komputera czy Internetu (lata 90.), obecnie mamy do czynienia z elektronicznym papierem. Na pracę biblioteki wpłynęło to znacznie: w bibliotekach publicznych więcej pieniędzy wydaje się na zakupy e-booków czy czasopism w wersji elektronicznej, w naukowych dużą część budżetu stanowi zakup dostępu do baz elektronicznych. Wszystkie te działania zmierzają ku temu, by nadążyć za potrzebami czytelników, a nawet wyjść im naprzeciw, jak najszybciej dostarczyć informacje. Z takiej już prozaicznej strony, tego typu zbiory to także oszczędność, np. miejsca w magazynie. Martwi mnie jedynie fakt, co się stanie, jeśli zabraknie na dłuższy czas energii elektrycznej i dostęp do ogromnej już, odpowiednio skatalogowanej wiedzy, zostanie w sekundzie zablokowany? Z pewnością w takiej sytuacji z tęsknotą spojrzymy na owe drewniane skrzynki katalogowe.

– Na temat zawodu bibliotekarza krąży wiele mitów i część osób nadal postrzega go dość stereotypowo. A jakie są według Pani blaski i cienie pracy bibliotekarskiej? Co ceni sobie Pani najbardziej? Czy coś szczególnie Panią irytuje?

– Uwielbiam skecze kabaretowe, gdzie pojawia się motyw naszej pracy. Zwykle postrzega się nas jako typowe panie z koczkiem w dzianinowej długiej spódnicy, ale panom też się dostaje, bo zwykle noszą okulary i pulowerek. Nic z tego! Wystarczy popatrzeć na bibliotekarzy w naszym województwie, którzy są często również animatorami życia kulturalnego lokalnej społeczności, a nawet Mistrzami Promocji. Ważne jest, aby to doceniać, bo motywuje to do dawania z siebie jeszcze więcej. W pracy irytuje mnie to, co ogólnie w życiu: agresja i kłamstwo.

– Na co dzień ma Pani do czynienia z osobami korzystającymi z biblioteki, głównie studentami, ale nie tylko. Mówiąc z doświadczenia, wiem, że na studiach czasami ciężko znaleźć czas na czytanie dla przyjemności. Czy student czyta tylko wtedy, gdy musi?

– Pewnie Pani wie, że tegoroczny Raport Biblioteki Narodowej na temat czytelnictwa wykazał jego wzrost (pierwszy od 9 lat). Z obserwacji wydaje mi się, że gdyby uwzględnić czytelnictwo publikacji elektronicznych, byłby on odnotowany już dużo wcześniej. Bardzo mnie cieszy, gdy student tak ciężkich kierunków jak medycyna weterynaryjna czy budownictwo poszukuje jakiegoś „czytadła” dla przyjemności. Stwierdzam więc, że, tak jak u pozostałej części odbiorców książek, potrzeba czytania zależy od osobistych preferencji studenta, ale z pewnością są tacy, którzy czytają to, co muszą lub chcą. Ostatnio można też zauważyć modę na czytanie – może w skrajnych przypadkach to tylko poza, ale ogólnie cieszy mnie fakt, że książka jest w centrum uwagi.

– Czy spędzanie kilku godzin dziennie w otoczeniu książek nie zniechęca do lektury po pracy? Co czyta Pani najchętniej w czasie wolnym?

Oj, to znowu stereotyp. Podkreślam: bibliotekarze nie czytają w pracy… tak dużo. Kiedyś czytałam zdecydowanie więcej dla tzw. przyjemności. Teraz większość lektury dotyczy tematów związanych pośrednio lub bezpośrednio z bibliotekarstwem. Z racji wspomnianej dydaktyki, prowadzę zajęcia na kursie przygotowawczym dla przyszłych nauczycieli bibliotekarzy w Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli w Olsztynie, dużą cześć czasu wolnego zajmują mi przygotowania do zajęć. Oczywiście zdarzają się wyjątki od reguły: sięgam wtedy po kryminały (ostatnie szwedzkie bestsellery nie uszły mojej uwadze) czy biografie zespołów (ulubiony to Depeche Mode) lub reżyserów.

– Jak wyobraża Pani sobie naszą bibliotekę w przyszłej dekadzie? Czy jest coś, co jeszcze chciałaby Pani zmienić lub ulepszyć?

– Wszystkie zmiany wskazują na to, że biblioteki przekształcać się będą w coś na kształt multicentrów czy ośrodków wspierających kulturę. Biblioteki naukowe – czyli ta, w której pracuję, będą przede wszystkim dostawcami rzetelnie przygotowanej i sprawdzonej informacji. Bibliotekarz to współczesny człowiek renesansu: jest nierzadko plastykiem, grafikiem, programistą, animatorem czy specjalistą od marketingu w jednej osobie. Chciałabym, aby status tego zawodu wzrósł proporcjonalnie do zdobywanych za jego sprawą umiejętności.

-Jeśli wygram w ogólnopolskim konkursie na Bibliotekarza Roku, to…

Byłaby to z pewnością promocja Olsztyna i naszego regionu w Polsce. Dla mnie, prywatnie, dowodziłoby to tego, że warto dawać z siebie 100% w pracy. A na marginesie – byłby to najlepszy prezent na urodziny.

– Dziękuję za rozmowę i trzymamy kciuki za wygraną w konkursie!

JC

Zapisz się do naszego newslettera

Wysyłamy tylko najważniejsze wiadomości

1 KOMENTARZ

1 Komentarz
Najlepsze
Najnowsze Najstarsze
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
bibliotekarz
4 maja 2014 21:47

Tu można (do 14 maja) oddać swój głos: http://www.sbp.pl/konkurs/zgloszenia?konkurs_id=11042

Polecane