Mimo że ścieżka rowerowa jest oznaczona nad jeziorem Długim, to teraz drogowcy ustawią kolejny znak, aby przypomnieć, że i piesi i rowerzyści mają tam takie same prawa.
Jezioro Długie zostało ofiarą własnego sukcesu. Podczas pięknej pogody tłumy ludzi odwiedzają ten akwen i niekiedy na wąskich drogach nie ma możliwości bezpiecznego chodzenia, biegania czy jazdy na rowerze. Piesi zarzucają rowerzystom, że ci poruszają się zbyt szybko, niekiedy jeżdżą po chodnikach lub nic nie robią sobie z ich obecności, rowerzyści utyskują na pieszych i gdzieś w tym całym konflikcie są jeszcze rolkarze. Dlatego też Komisja Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, działająca przy Zarządzie Dróg Zieleni i Transportu, zaleciła wzmocnienie istniejącego obecnie przekazu poprzez umieszczenie pod znakami C-13/C-16 („droga dla pieszych i rowerów”) żółtych tabliczek „Rowerzysto! Zachowaj prędkość bezpieczną dla pieszych”.
– To efekt kompromisu, w którym szukaliśmy „miękkiego” rozwiązania, które sprawi, że rowerzyści będą spoglądali na znaki i stosowali się do ich treści – mówi Mirosław Arczak, oficer rowerowy. – Dochodzą do nas bowiem liczne zgłoszenia, że często dochodzi do nerwowych sytuacji powodowanych przez duże nagromadzenie użytkowników na ograniczonej przestrzeni tamtejszych.
Oficer rowerowy przyznaje, że nie ma bezspornej definicji „bezpiecznej prędkości” i innych regulacji prawnych, które mogłyby uporządkować relacje na linii pieszy-rowerzysta. Co prawda w Sopocie, jako jedynym mieście w Polsce, ustanowiono kontrowersyjne ograniczenie prędkości dla rowerzystów do 10 km/h, ale to „martwy” przepis, którego dodatkowo nie ma jak egzekwować, bo prawo polskie nie wymaga od rowerzysty instalacji prędkościomierza.
– Liczymy na intuicję rowerzystów, którą wykazują już od czterech lat, jeżdżąc na przykład po olsztyńskiej starówce – mówi Mirosław Arczak – Tam również piesi i rowerzyści poruszają się często we wspólnej przestrzeni i nie ma znaczących problemów z wzajemnym szacunkiem, uwagą i dostosowaniem prędkości przez rowerzystów. Oczywiście zdarzają się młodzi rowerzyści, którzy szarżują po starówce, ale to incydentalne przypadki – przyznaje Arczak. – W praktyce chodzi o to, aby jechać na tyle powoli, żeby mieć możliwość właściwej reakcji na zachowanie pieszego, np. hamowanie czy ominięcie. Na ciągach oznakowanych jako pieszo-rowerowe, to właśnie pieszym przysługuje szczególna ochrona i zawsze należy ustępować im miejsca.
Mirosław Arczak przypomina także, że tworzenie takich wspólnych ciągów będzie się jeszcze pojawiało na olsztyńskich terenach rekreacyjnych, gdzie nie zawsze udaje się znaleźć odpowiednią ilość miejsca na wydzielenie osobnych traktów. Takie rozwiązanie planowane jest m.in. w części Parku Podzamcze.