Piłkarze Stomilu Olsztyn nie będą miło wspominać meczu z Widzewem Łódź. Podopieczni Mirosława Jabłońskiego w fatalnym stylu ulegli gościom 1:3. Honorowego gola w doliczonym czasie gry zdobył rezerwowy Łukasz Jamróz.
Co się stało z grą olsztyńskiej drużyny? Wydaje się, że takie pytanie zadają sobie kibice piłki nożnej na Warmii i Mazurach.
Quo vadis Stomilu?
Od pierwszego meczu rundy wiosennej – pomimo zdobytych do tej pory 6 punktów – styl gry zespołu jest słaby, żeby nie powiedzieć, że po prostu go nie ma. Blok defensywny już w Gdyni został poddany bardzo ciężkiej próbie i zadaniu nie sprostał. Cztery stracone gole, to najniższy wymiar kary, wymierzony przez Arkę. Następnie w rywalizacji z przedostatnią w tabeli Pogonią Siedlce, piłka wpadała do bramki Piotra Skiby dwukrotnie. Przypadek? Wykluczone, skoro to przeciwnik dwa razy wychodził na prowadzenie, a Stomil szczęśliwie gonił wynik. Niepokojąca jest także niska forma zawodników podczas pierwszych części gry. Nie wszystko można tłumaczyć brakiem spokojnego okresu przygotowawczego oraz problemami organizacyjno-finansowymi klubu…
Od początku spotkania w Ostródzie, to goście prowadzili grę. Z łatwością narzucili gospodarzom swój ofensywny styl, raz po raz atakując ich bramkę. Długie utrzymywanie się przy piłce Widzewa miało być receptą na końcowe rozmontowanie obrony rywala. Kilka razy piłkarzom trenera Wojciecha Stawowego brakowało celnego ostatniego podania. – Moja drużyna zagrała w Ostródzie bardzo dobre spotkanie – stwierdził opiekun Widzewa. Najgroźniejszą sytuację w tej części gry stworzyli goście w 36 minucie. Doskonałe prostopadle podanie z głębi pola otrzymał Konrad Wrzesiński, który dobiegając do piłki zdołał oddać strzał, jedynie w rozpaczliwie interweniującego Piotra Skibę.
Problemów ciąg dalszy
Po chwili obaj zawodnicy zderzyli się ze sobą, a bramkarz Stomilu dograł pierwszą połowę do końca i został odwieziony do miejscowego szpitala z podejrzeniem wstrząsu mózgu. Do przerwy bez goli. – W pierwszej połowie celowo oddaliśmy pole gry przeciwnikowi, jednak byliśmy zbyt głęboko cofnięci, co nie pozwoliło nam przeprowadzić żadnej skutecznej kontry –ocenił grę swoich piłkarzy trener Stomilu, Mirosław Jabłoński.
Po zmianie stron, kontuzjowanego bramkarza Stomilu zastąpił Dawid Mieczkowski. Nie zmienił się jednak obraz gry. W 61 minucie Widzew zadaje pierwszy cios. Słoweński napastnik Liridon Osmanej wykorzystuje bierność obrońców i wyprowadza swoją drużynę na prowadzenie. Konsternacja na trybunach. Stomil odpowiada 10 minut później – pierwszym celnym strzałem na bramkę przyjezdnych – wprowadzonego po przerwie Łukasza Jamroza. W 78 minucie było już 2:0. Dwóch zawodników gości znalazło się sam na sam z olsztyńskim golkiperem i Konrad Wrzesiński dopełnił formalności.
Gdy piłkarze gospodarzy rozpamiętywali jeszcze drugiego gola, stracili kolejnego. Dawid Mieczkowski zdołał obronić strzał jednego z zawodników Widzewa, ale wobec dobitki Marusza Rybickiego był już kompletnie bezradny. Stomil na deskach! – Praktycznie przez całe spotkanie mieliśmy inicjatywę i prowadziliśmy grę, z czego brały się bramki. Warto było czekać tak długo, aby zobaczyć radość moich piłkarzy – powiedział trener Widzewa Łódź.
W końcówce rozmiary porażki celnym strzałem zmniejszył Łukasz Jamróz. Po spotkaniu szkoleniowiec olsztynian próbował tłumaczyć porażkę z outsiderem ligi. – W defensywie praktycznie graliśmy bez lewej strony. Kontuzje zawodników uniemożliwiły mi zrealizowanie zmian, jakie miałem przygotowane na drugą połowę spotkania. Musiałem zmienić Piotrka Skibę, którego karetka odwiozła do szpitala. Poza tym, Koval miał problem z mięśniem przywodzicielem, a Roman Machulenko także nie był w pełni sił – przekonywał. Kolejny mecz biało-niebiescy rozegrają już za tydzień również w Ostródzie. Przeciwnikiem olsztynian będzie Zagłębie Lubin, które walczy o awansu do Ekstraklasy. Początek o godzinie 14:30, a bezpośrednią transmisję ze spotkania przeprowadzi stacja telewizyjna Orange Sport.
Stomil Olsztyn – Widzew Łódź 1:3 (0:0)
0:1 Osmanej (61)
0:2 Wrzesiński (78)
0:3 Rybicki (81)
1:3 Jamróz (90+2)
Żółte kartki: Koval, Paweł Głowacki, Machulenko, Czarnecki, Skoba (Stomil) – Mroziński, Nowak (Widzew)
Stomil Olsztyn: Skiba (46. Mieczkowski) – Bucholc, Berezovskyy, Czernecki, Wełna – Szymonowicz, Jegliński, Skoba (46. Głowacki Paweł), Machulenko (77. Skoba), Głowacki Piotr – Koval (67. Jamróz)
Widzew Łódź: Krakowiak – Wrzesiński, Nowak, Kasperkiewicz, Kimura, Mroziński, Straus (80. Rybicki), Nishi (89. Janiec), Kwiek, Bernhardt, Osmanaj (69. Batrović).
Brawa dla Widzewa!
żenada i totalna porażka wykładać kase na ten klub. Nic nie pokazują to sie w głowie nie mieści…