Prawdopodobnie dopalacze były przyczyną śmierci 38-latka z ulicy Jagiellońskiej. Na Zatorzu aż huczy od plotek, bo wszyscy wiedzą, kto rzekomo sprzedał środki odurzające zmarłemu. – Dlaczego policja nic nie robi? Chyba musi jakieś dziecko zginąć, aby coś się wydarzyło – denerwuje się osoba, która powiadomiła nas o sprawie.
17 lipca wieczorem na ulicę Jagiellońską przyjechała straż pożarna, która za pomocą wysięgnika dostała się do balkonu i jednego z mieszkań. Interwencję podjęto na sygnał mieszkańców – od kilku dni nie widziano lokatora, a w mieszkaniu ujadał pies. Po wejściu do mieszkania okazało się, że nie żyje 38-letni mężczyzna. – Byłem tamtego dnia pod blokiem. Widziałem, jak wynoszono ciało w worku – relacjonuje świadek zdarzenia.
Nasz informator podaje także inne szczegóły tego zdarzenia. Jego zdaniem do śmierci mężczyzny doszło po zażyciu dopalaczy. W dniu, kiedy nimi się odurzył, mężczyzna był widziany po raz ostatni, a do domu mieli odprowadzić go znajomi. Ludzie mówią, że kupił tego dnia dwa gramy.
Tajemnicą poliszynela jest fakt, że wszyscy zainteresowani na Zatorzu wiedzą, kto mógł dopalacze zmarłemu sprzedać. – To lokalny diler, mówi się, że to kolejna osoba, która zmarła z jego ręki po dopalaczach. I nikt nic z tym nie robi. To młody gówniarz, wszyscy go znają – opowiada informator.
Zdaniem naszego informatora diler nic sobie nie robi ze śmierci mężczyzny. Co więcej, żartuje sobie z jego śmierci. Miał spotkać się ze znajomymi zmarłego, rzucając, że zmarły wącha kwiatki od spodu, a on jeszcze sobie chodzi i ma się dobrze.
– Policja wie, czym on się trudni, ale nic z tym nie robi. Chyba musi jakieś dziecko zginąć, żeby coś się wydarzyło – kwituje nasz informator.
Postępowanie w tej sprawie prowadzi Rejonowa Olsztyn-Północ, rozważając nieumyślne spowodowanie śmierci. – W toku przedmiotowego postępowania przeprowadzono sekcję zwłok denata, pobrano krew do badań na zawartość alkoholu oraz substancji psychoaktywnych. Następnie powołano biegłego, celem wydania stosownej opinii po przeprowadzeniu badań krwi – informuje Aneta Molga, zastępca prokuratora okręgowego. – Na obecnym etapie postępowania nie ustalono przyczyny zgonu mężczyzny. Postępowanie jest w toku, trwają czynności procesowe.
Dopalacze w Polsce pojawiły się kilkanaście lat temu, jako legalny substytut substancji psychoaktywnych (m.in. marihuany, amfetaminy). Ich skład często jest niewiadomego pochodzenia, co sprawia, że trudno przewidzieć, jakie będą skutki ich zażywania. Niejednokrotnie dopalacze doprowadziły do śmierci osoby, które się nimi odurzały. Temat dopalaczy na Zatorzu wraca jak bumerang. Jeszcze dwa lata temu na ulicy Jagiellońskiej istniał sklep ze środkami odurzającymi, TVN zrealizował program „Uwaga” na Zatorzu.
Na Facebooku zmarłego pożegnał jego brat (pisownia oryginalna): „Wiele razy stawał w mojej obronie a nie raz zdarzało się odwrotnie. Człowiek którego życiowa historia nie ułatwiała mu życia. Przyjazny, towarzyski. Od młodych szkolnych lat byłem z niego dumny. Był silny i sprawiedliwy. Lubiany. Nawet jak coś schrzanił w szkole zawsze było mu darowane bo miał w sobie coś co nie pozwalało się na niego gniewać. Stracił matkę, stracił ojca ale nigdy nie stracił brata.
Do sprawy śmierci 38-latka będziemy wracać. Jeśli macie informacje w tej sprawie, zapewniamy anonimowość. Piszcie: alarm@tko.pl
Ludzie po co wy to świństwo kupujecie i na sobie robicie eksperymenty!!! Potem nieszczęścia są.
Olsztyńska policja ma wszystko w dupie nie tylko takie sprawy