W piątkowy wieczór znany satyryk, kabareciarz i literat Krzysztof Daukszewicz wyznał, że przyjeżdżając do Olsztyna przeżył podróż sentymentalną. Nie tylko dlatego, że na zamku Kapituły Warmińskiej odebrał Nagrodę im. Henryka Panasa.
Nagrodę ustanowiły olsztyńskie oddziały: Stowarzyszenia Dziennikarzy RP i Związku Literatów Polskich. Patronem nagrody jest Henryk Panas (1918-1985), redaktor naczelny pisma „Warmia i Mazury”, felietonista „Gazety Olsztyńskiej”, a przede wszystkim wybitny pisarz, autor znanego apokryfu „Według Judasza”, tłumaczonego na wiele języków obcych, z japońskim włącznie. W pierwszej edycji Kapituła Nagrody przyznała ją Krzysztofowi Daukszewiczowi za całokształt dokonań literacko-dziennikarskich, wierność swoim poglądom i trwałe związki z regionem, z którego laureat się wywodzi. Patronat honorowy nad nagrodą objął marszałek województwa Gustaw Marek Brzezin.
Uroczystość wręczenia statuetki z wizerunkiem Henryka Panasa odbyła się w piątek, 3 września, w Sali Kopernikowskiej olsztyńskiego zamku, a w imieniu marszałka nagrodę przekazał Wiktor Marek Leyk, szef kancelarii Sejmiku, w towarzystwie prezesów obu oddziałów: Marka Książka (SDRP) i Andrzeja Cieślaka (ZLP). Odczytano listy gratulacyjne od szefów z centrali obu organizacji, a gratulacje złożyli również Robet Szewczyk, przewodniczący Rady Miasta i – w imieniu prezydenta Olsztyna – sekretarz miasta Stanisław Gorczyca.
Kilka zdań o swoim ojcu wygłosił Jacek Panas, dodając, że pisarz wspierał młode talenty jak Daukszewicz i pewnie by się cieszył, że to właśnie ten artysta dostał nagrodę jego imienia. Wiktor Marek Leyk opowiedział kilka pikantnych anegdot o swoim przyjacielu z czasów, gdy obaj mieszkali w Szczytnie, gdzie Daukszewicz był dyrektorem domu kultury i założył kabaret „Gwuść”. Otóż Daukszewicz był świadkiem na ślubie Leyka, a ten z kolei – świadkiem na rozwodzie Daukszewicza z pierwszą żoną.
Gdy dodatkowo obszerną i celną laudację na temat twórczości laureata przedstawiła Ewa Klajman-Gomolińska z ZLP, wzruszony laureat tak to podsumował: – Po tym co dziś usłyszałem na własny temat, to chyba pójdę do najbliższego baru, upiję się, wrócę do hotelu, położę na łóżku i… umrę! – co zapełniona sala skwitowała śmiechem. W trakcie jego monologu tych momentów rozbawienia było więcej. Na przykład, gdy artysta opowiadał:
– Dziś w Olsztynie przeżyłem podróż sentymentalną, ponieważ trzydzieści kilka lat temu na murach więzienia widniał napis: „Byliśmy, jesteśmy, będziemy”. A przejeżdżając tamtędy dzisiaj zauważyłem nowy napis: „Promujemy najlepszych”!
Wspomniał też inny śmieszny przypadek z czasów „komuny”, gdy naprzeciw Teatru Jaracza na ścianie budynku zobaczył mural, jak to się dziś nazywa, o treści: „Lenin twórcą światowej rewolucji”. A pod spodem reklamę sztuki wystawianej w teatrze: „Tato, tato, sprawa się rypła!”.
Choć artysta od końca lat siedemdziesiątych mieszka w Warszawie, nadal utrzymuje ścisłe związki z naszym regionem, między innymi łowiąc ryby na jeziorze Kośno. Co ciekawe, statuetkę Panasa wykonał warszawski rzeźbiarz Andrzej Renes, który ma pracownię nad Śniardwami, a należy do koła wędkarskiego przy Związku Artystów Scen Polskich. Prezesem tego koła jest właśnie Krzysztof Daukszewicz.
Dodajmy, że na piątkowej gali laureat Nagrody Panasa, oprócz statuetki, otrzymał również kwiaty i upominki, w tym fotogram Henryka Ciruta z motywem wodnym, uchwyconym przez fotografika pod lodem warmińskiego jeziora. A na początku gali wystąpił, a jakże, olsztyński zespół szantowy Wodny Patrol.
Fot. Andrzej Adamowicz
Nagradza za Poznań 1956.,wybrzeże 1970 , Radom, morderstwa w Wujku.I stan wojenny.
Pod egidą PZPR.Czyli humor i satyra w wydaniu niedobitków sowieckich siepaczy.
ajwaj wajj zasłuzył nuuuuu