Wzięliśmy udział w cotygodniowym, wspólnym objeździe pracowników socjalnych i Straży Miejskiej po miejscach zamieszkałych przez olsztyńskich bezdomnych.
Najpierw jedziemy do schroniska po pracowników socjalnych, którzy spróbują namówić bezdomnych do zamieszkania przy ul. Towarowej. Ostatnie dni były dość ciepłe, jednak teraz zrobiło się już zimniej. Błoto w okolicach schroniska ściął mróz. Mieszkanie pod gołym niebem, w altankach czy we własnych konstrukcjach stało się o wiele groźniejsze. Niska temperatura i pożary własnych instalacji grzewczych zagrażają życiu bezdomnych.
– Ilość zgonów zależy tak naprawdę od zimy. Czasami jest kilka, a innym razem kilkanaście. Nie ma reguły – powiedział strażnik Bartosz Tyc.
Materac spalili, bo były tam wszy
W drodze do koczowiska mijamy kampus uniwersytecki. Kilkaset metrów za ostatnimi akademikami stoją opuszczone altanki, to właśnie w nich mieszkają bezdomni. Na pierwszej działce znajdujemy pijanego mężczyznę, który śpi w małej szopie. Leży przykryty kocami i ubraniami. Okazuje się, że tydzień wcześniej podczas objazdu strażników miejskich był w bardzo kiepskim stanie. Wezwali do niego karetkę. W szpitalu poczuł się lepiej i wrócił na Słoneczny Stok. Pracownicy socjalni – Robert Kuchta i Magdalena Gołębiewska – próbują namówić mężczyznę do zamieszkania przy ul. Towarowej. Odmawia.
Obok stoi altanka, która jest znacznie większa od miejsca w którym śpi mężczyzna.
– Dlaczego nie śpi pan tam? – pyta pracownik socjalny.
– Bo tam są wszy – odpowiada bezdomny
W karcie wypisu ze szpitala znaleźliśmy skierowanie na badania pulmonologiczne z powodu podejrzenia gruźlicy.
Przed działką widać spalony materac. Wszy najwidoczniej sprawiają więcej problemu, niż zimno.
Idziemy odwiedzić jego „sąsiadów”. W domku obok mieszka para. Mężczyzna zaznajomiony jest ze strażnikami i pracownikami socjalnymi. Witają się. Na ognisku stoi patelnia, w której smażą się ryby. Na sznurach przewieszonych przez drzewa schnie pościel. Jest też dół na odpadki. Z drewnianego budynku wychodzi kobieta w szarej znoszonej bluzie z kapturem. Obydwoje prowadzą pozornie normalne życie. Pytam, dlaczego nie chcą przenieść się na zimę do schroniska.
– Byłem w schronisku. Nie podobało mi się, a zimą najgorszy jest śnieg. Trzeba go wygarniać z działki. Do zimna jestem przyzwyczajony.
Za każdym razem pracownicy schroniska próbują namówić ich do przeprowadzki do budynku przy Towarowej.
– Nie chcą się przenieść do schroniska, bo tam nie mamy pokojów mieszanych, a nie chcą mieszkać oddzielnie – mówi Robert Kuchta.
Dwa psy i kot
Za Osiedlem Bajkowym od wielu lat mieszkają ludzie w własnoręcznie zrobionych obozowiskach. Mimo pożarów, wciąż je odbudowują. Dwa koczowiska stoją po przeciwnych stronach wiejskiej drogi. Latem widok musi być oszałamiający. Łany zboża. Błękitne niebo. Teraz mamy skute mrozem błoto i szron. Teren jest tam podmokły. Kolejne prawie domy. Dwa psy przywiązane do drzew i dwa „budynki” zbite z okien, drewna, obłożone ceratą. Jeden jest szafą-składzikiem, a drugi to mieszkanie. W środku pokoju pali się piecyk własnej roboty. Na kanapie siedzi kot. Mężczyzną pali papierosa i rozmawia z Robertem Kuchtą i strażnikami. Temat ten sam – czy chciałby przenieść się na okres zimowy do schroniska.
– Trudno jest namówić na przeniesienie się do schroniska. Część bezdomnych uważa, że to ich własny wybór, a dla innych problemem jest zakaz spożywania alkoholu na terenie ośrodka, który ma pomóc osobom wychodzącym z nałogu. W chorobie alkoholowej wystarczy czasem sam zapach alkoholu, żeby wieloletnia praca poszła na marne. Jak mówi mój znajomy terapeuta: od powrotu dzieli go tylko jeden kieliszek.
Kolejne miejsce i kolejna namiastka domu. Ubrania, meble, sztućce, naczynia. Identyczne jak w każdym „normalnym” mieszkaniu w Olsztynie. Tylko bardzie sfatygowane.
Zima jest najtrudniejsza
Liczba bezdomnych oscyluje w okolicach 300 osób. Obecnie w schronisku przy ul. Towarowej przebywa 177 osób. Zima to najtrudniejszy dla nich okres, dlatego też wspólne akcje Straży Miejskiej i pracowników socjalnych odbywają się regularnie. Alkohol i mróz to mordercza kombinacja, dlatego powinniśmy zwracać większą uwagę na bezdomnych w tym okresie i nie wahajmy się wybrać 112. Możemy w ten sposób uratować komuś życie.