Lokalnie poziom wody olsztyńskiej rzeki nie tylko nie spadł, ale nawet podwyższył się, co przy obecnych warunkach atmosferycznych w Polsce i biciu na alarm z powodu suszy może dziwić.
Wysokie temperatury oraz skąpe opady deszczu doprowadziły do tego, że w wielu rzekach w kraju poziom wody znacząco się obniżył, osiągając niekiedy alarmującą wartość – w ubiegłym tygodniu wodowskaz na Wiśle wskazał niewiele ponad 40 cm.
Problem ten, co widać goły okiem, nie dotyczy olsztyńskiego odcinka rzeki Łyny. Jak wynika z pomiarów Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej PIB, w poniedziałek (31.08) stan jej wód określono lokalnie jako wysoki – powyżej 120 cm – jednak jeszcze nie ostrzegawczy.
Przybór w Łynie jest widoczny przede wszystkim na odcinku między Rusią a szpitalem miejskim. Co może być tego przyczyną? – Dwa razy w roku koszona jest roślinność denna rzeki – wyjaśnia Eugeniusz Ambroziak, kierownik rejonowy z Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Olsztynie. – Spływając, tworzy ona tzw. zielone jazy, które spiętrzają wodę i tamują jej odpływ.
Dodatkowo utrzymujące się wciąż dość wysokie temperatury oraz słońce sprzyjają szybszemu wzrostowi rzecznej flory. – Jej usuwanie z Łyny utrudniają w pewnym stopniu zurbanizowane brzegi rzeki na wysokości Parku Centralnego – przyznaje pan Eugeniusz. – Obecnie prace prowadzone są na prywatnym terenie za szpitalem miejskim.
Sytuację na Łynie dodatkowo komplikują bobry, które są częstą przyczyną uszkodzeń wału przeciwpowodziowego. Taką sytuację między ulicami Kalinowskiego a Tuwima zauważył jeden z naszych Czytelników, który przysłał nam krótki filmik. Woda dosyć intensywnie podmywa wał, ale, jak zapewnia kierownik rejonowego oddziału ZMiUW, obecna sytuacja nie stanowi większego zagrożenia, gdyż łąki w tych okolicach i tak są naturalnie zalane. Mimo to w najbliższych dniach służby mają uszczelnić przeciek.
Jaroslaw Skrzypinski ah te bobry…;)
Veroni Caa