Policjanci stwierdzili, że potrącone zwierzę nie żyje. Zwierzę jednak żyło i zostało odnalezione przez pracowników Ośrodka Jelonki. Funkcjonariusze poniosą konsekwencje.
Ośrodek Okresowej Rehabilitacji Zwierząt Jelonki poinformował na swoim profilu w mediach społecznościowych o sytuacji, która miała miejsce w środę (05.05.2021).
O godz 5.10 zadzwonił Pan, że na końcu ul. Fromborskiej w Elblągu ktoś potrącił sarnę i zostawił na poboczu, poprosiłam Pana, żeby poczekał przy niej, bo mamy kilka kilometrów do tego miejsca – opisali pracownicy.
Mężczyzna zadzwonił chwilę później i przekazał, że na miejscu jest już policja, a on spieszy się do pracy. Po dotarciu pracowników ośrodka na miejsce okazało się, że nie było tam ani policjantów, ani zwierzęcia. Postanowili więc zadzwonić na komendę, gdzie dowiedzieli się, że sarna nie żyje.
Dzwonimy więc na Policję, od dyżurnego słyszymy, że sarna padła i funkcjonariusze położyli zwierzę na poboczu. Pytamy czemu nikt nie dał znać, żebyśmy nie przyjeżdżali – na to pytanie nikt nie potrafił odpowiedzieć – przyznają pracownicy.
Ta sytuacja nie dawała jednak pracownikom spokoju i postanowili skierować się w tamto miejsce jeszcze raz. Po przeszukaniu terenu znaleźli zwierzę w rowie, było jeszcze żywe.
Przeszliśmy rowami, najpierw jedną, potem drugą stroną drogi i znaleźliśmy sarnę – żywą – czytamy w poście.
Taki widok wywołał w pracownikach ośrodka wiele emocji, głównie tych negatywnych. Nie rozumieli, jak można zostawić zwierzę w złym stanie w wodzie i po prostu odjechać.
Patrzyliśmy z niedowierzaniem, nie dość, że ranne zwierzę ściągnięto z drogi to jeszcze umieszczono w rowie z wodą, obok wyrzucono jednorazowe rękawiczki. Koziołek dygotał cały z zimna, krew leciała mu z nosa i pyska. Jak można w tak okropny sposób zostawić ranne zwierzę bez pomocy – przyznali.
Zapowiedzieli również, że złożą skargę na policjantów jeszcze tego samego dnia.
Zwierzę ma obrażenia głowy, jednak jest już w lepszym stanie.
Zwolnić dyscyplinarnie sk****synów i jeszcze postawić przed sąd. Będą do końca życia siedzieć na cieciówce, jeśli ktoś zatrudni takich idiotów. Mają świecić przykładem, a świecą głupotą. Oczywiście ujawnić nazwiska i wizerunki publicznie. Szkoda, że nie mamy takiego prawa ochrony zwierząt, jak np. w Holandii.
Krzychu zostaw pobrudzisz się, pisz ze padło bo zara fajrant, dawaj jeszcze na kebsa zajechać zdążymy.